Alpy Retyckie: Stelvio (14)
Czwartek, 31 lipca 2014 Kategoria Alpy Retyckie 2014, Wycieczka wielodniowa
Km: | 87.90 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 07:49 | km/h: | 11.25 |
Pr. maks.: | 68.86 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | HRavg | ||
3647: | 3647kcal | Podjazdy: | 2297m | Sprzęt: Koga Miyata | Aktywność: Jazda na rowerze |
Alpy Retyckie: Dzień 14/17
Trasa: Valdidentro Isolaccia – Molina – Umbrailpass – Passo dello Stelvio – Rifugio Pirovano (3030) - Passo dello Stelvio – Neuwies – Prato allo Stelio – Glurns/Glorenza – Mustair – Santa Maria
Mapa:
Czas brutto: 13:00
Po rannym kapuśniaczku warunki do jazdy na Stelvio okazały się całkiem dobre. Pełne zachmurzenie, ale pułap chmur ok. 4000 m dawał przyzwoite widoki.
Stelvio wiadomo - piękne, tłoczne i z tuzinami serpentyn, tak podjazdu jak i zjazdu.
Przy okazji jeszcze zaliczona Umbrailpass i najwyższy podjazd w życiu – szutrem na Rifugio Pirovano (najczęściej podawana wysokość: 3030 m n.p.m). Spokój i cisza po podjechaniu z mozołem trochę do góry robi wrażenie i zdecydowania odróżnia się od jarmarku na przełęczy. W gratisie, u góry można pochodzić też po lodowcu. Także warto poświęcić potrzebną godzinkę.
Zjazd naprawdę wymagający, zakręty i masa wszelkich pojazdów. Dekoncentrująco działał też nęcący widok białego szczytu Ortlera po prawej:-)
W dolinie Adygi duży kontrast. Zielone jabłonie i przyjemne ciepło. Nad doliną ładny zamek w Schluderns, ładne średniowieczne Glurns i już granica z (ładną) Szwajcarią.
Przed zachodem jeszcze odwiedzam klasztor w Mustair i melduję się na kempingu w Santa Maria. Oczywiście omijając recepcję szerokim łukiem i ponownie nie płacąc - czytając o kłopotach z dzikim noclegiem w wąskich dolinach, to naprawdę tam dobre rozwiązanie.
Fotka dnia:

Agrafki szosy na Stelvio © turdus23
Fotki:
WIĘCEJ ZDJĘĆ Z WYPRAWY
Trasa: Valdidentro Isolaccia – Molina – Umbrailpass – Passo dello Stelvio – Rifugio Pirovano (3030) - Passo dello Stelvio – Neuwies – Prato allo Stelio – Glurns/Glorenza – Mustair – Santa Maria
Mapa:
Czas brutto: 13:00
Po rannym kapuśniaczku warunki do jazdy na Stelvio okazały się całkiem dobre. Pełne zachmurzenie, ale pułap chmur ok. 4000 m dawał przyzwoite widoki.
Stelvio wiadomo - piękne, tłoczne i z tuzinami serpentyn, tak podjazdu jak i zjazdu.
Przy okazji jeszcze zaliczona Umbrailpass i najwyższy podjazd w życiu – szutrem na Rifugio Pirovano (najczęściej podawana wysokość: 3030 m n.p.m). Spokój i cisza po podjechaniu z mozołem trochę do góry robi wrażenie i zdecydowania odróżnia się od jarmarku na przełęczy. W gratisie, u góry można pochodzić też po lodowcu. Także warto poświęcić potrzebną godzinkę.
Zjazd naprawdę wymagający, zakręty i masa wszelkich pojazdów. Dekoncentrująco działał też nęcący widok białego szczytu Ortlera po prawej:-)
W dolinie Adygi duży kontrast. Zielone jabłonie i przyjemne ciepło. Nad doliną ładny zamek w Schluderns, ładne średniowieczne Glurns i już granica z (ładną) Szwajcarią.
Przed zachodem jeszcze odwiedzam klasztor w Mustair i melduję się na kempingu w Santa Maria. Oczywiście omijając recepcję szerokim łukiem i ponownie nie płacąc - czytając o kłopotach z dzikim noclegiem w wąskich dolinach, to naprawdę tam dobre rozwiązanie.
Fotka dnia:

Agrafki szosy na Stelvio © turdus23
Fotki:
WIĘCEJ ZDJĘĆ Z WYPRAWY