Jadąc w stronę światłablog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(7)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy turdus23.bikestats.pl

zaliczone gminy

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Alpy Retyckie 2014

Dystans całkowity:1724.55 km (w terenie 6.00 km; 0.35%)
Czas w ruchu:119:47
Średnia prędkość:14.40 km/h
Maksymalna prędkość:74.80 km/h
Suma podjazdów:26613 m
Suma kalorii:51789 kcal
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:101.44 km i 7h 02m
Więcej statystyk

Alpy Retyckie: Podsumowanie

Poniedziałek, 4 sierpnia 2014 Kategoria Alpy Retyckie 2014
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Koga Miyata Aktywność: Jazda na rowerze


Czas: 07 lipiec 2014 – 03 sierpień 2014
Po sukcesie zeszłorocznej wyprawy, pierwotne złożenia na ten rok zakładały raczej rejon śródziemnomorski aniżeli alpejski. Przewinęły się jeszcze pomysły na Gruzję, Izrael, przez dłuższy czas wybierałem się do Norwegii. A skończyło się znów na Alpach. Tym razem trasa wiodła przez pasma na zachód od Dolomitów, położonych w austriacko - szwajcarsko – włosko – niemieckim pograniczu. Z grubsza ująwszy wybrałem się w Alpy Retyckie.
Szybki i mobilny dojazd koleją, atrakcyjne tereny, zarówno rowerowo jaki i krajobrazowo, plus duże zróżnicowanie tak przyrodnicze jak i kulturowe. To atuty. Minus, duże ryzyko nieprzyjemności pogodowych – jak to w samym środku dużego pasma górskiego.
Ryzyko się w pełni zrealizowało, padło prawie codziennie. Ponoć najbardziej deszczowy lipiec w Szwajcarii od 60 lat. Nęcące górskie krajobrazy znikły za ciemnymi powałami chmur. Nie jedna przełęcz, nie jeden dzień i nie jedna noc były chwilami próby i cierpień. Nie koniecznie dobrze zdanymi, czy to przez materiał ludzi czy sprzęt. Suma summarum wciąż jednak jechałem i ostatecznie dojechałem cały i zdrowy.
Z perspektywy 3 lat wciąż jest to najcięższa wyprawa, najbardziej obfitująca w deszcz, niespodzianki i dziwne przypadki, głównie nieprzyjemne. Samo życie.
Na pewno nie raz, ratowała mnie najlepsza póki, co wypracowana przed urlopem forma, niewątpliwa w tym zasługa poprzedzającego o półtora miesiąca wyjazd Maratonu Podróżnika.
Jak nie ma nic innego to zostają własne siły i rezerwa w budżecie (tym razem była na szczęście spora, bo nie planowanych wydatków było trochę).
Udało się zrealizować sporo jak na warunki atmosferyczne i mało, szczególnie Szwajcarii w stosunku do zamysłu wyprawy. Najbardziej doskwierający brak – Eiger – udało się zrealizować rok później, w o niebo lepszej pogodzie.

Wyjazd w liczbach
- 17 dni
- 15 dni z deszczem
- 8 burzy
- 2 dni pełnego słońca (w tym 1 dojazdu pociągami).
- 9 pociągowych przesiadek by dojechać tam i z powrotem
- 26 podjazdów
- 11 przełęczy ponad 2000 m n.p.m.
- 5 państw
- 11 dni urlopu
- 1 (jedyny) niezabrany telefon
- niecałe 2 stopnie temperatury minimalnej (Davos)
- 2 niegrzecznych Holendrów
- 2 spotkanych polaków (tylko i tylko na Stelvio)
- 4 szwajcarów towarzyszących mi na swoich rowerach
- 4 jazdy nocne
- jeden przystanek i 3 bary służące za noclegownie
- 14 nocy pod namiotem
- 3 „na dziko”
- 10 na kempingach (w tym 3 na jednym „bazowym”)
- 6 kempingów opłaconych
- 4 kempingi bez uiszczania opłaty
- 120 niecałych godzin pedałowania
- 1400 pożegnanych złotówek, w tym 120zł za nowy telefon (plus niewliczone 250zł skradzionych przez automat DB).
- 1670 pociągo – kilomerów z Ceske Drahy i Deutsche Bahn
- 1724 rowero - kilometrów
- 2210 m podjazdu względnego (Silz > Tiefenbachferner Gletscher)
- 3030 m n.p.m. Rifugio Pirovano, najwyższy punkt wyprawy.
- 26613 metrów przewyższenia
- prawie 52 tyś kalorii.

Relacja zdjęciowa, w częściach:


Alpy Retyckie 2014/ vol.1: Ötztal, Trentino-Alto Adige
vol.2: Gryzonia
vol.3: Parco dello Stelvio, Innradweg

Przybliżona trasa:

Alpy Retyckie: Pilzno (17)

Niedziela, 3 sierpnia 2014 Kategoria Alpy Retyckie 2014, Wycieczka wielodniowa
Km: 83.33 Km teren: 0.00 Czas: 04:04 km/h: 20.49
Pr. maks.: 65.14 Temperatura: 27.0°C HRmax: HRavg
1735: 1735kcal Podjazdy: 585m Sprzęt: Koga Miyata Aktywność: Jazda na rowerze
Alpy Retyckie: Dzień 17/17

Trasa: Zelezna Ruda – Klatovy - Pilzno – PKP – Praga – PKP – Bohumin – auto - Chorzów

Mapa:


Czas brutto: 15:00

Do południa, w końcu nie górska trasa i krajobraz, w końcu też ciepło i słonecznie, czyli 80km do Pilzna. Krótka wizyta na rynku i godzina czekania w wagonie na spóźniony odjazdy pośpiecha do Pragi. Okazało się, że czekał na Pendolino – bezpośrednio do Bohumina – którego nie zauważyłem w rozkładzie. W efekcie, w Pradze spóźniłem się na przesiadkę i reklamacyjnie dostałem miejscówkę na ostanie miejsce na rower w kierunku Ostrawy, czyli kolejne Pendolino – co się odwlecze to nie uciecze.
Po 23 zameldowałem się na dworcu w Bohuminie i już autem przewieziono mnie z dobytkiem, do Chorzowa, wieńcząc wyprawę.

Fotka dnia:
Powrót do
Bohumina
Powrót do Bohumina © turdus23


Fotki:
WIĘCEJ ZDJĘĆ Z WYPRAWY

.

Alpy Retyckie: GaPa (16)

Sobota, 2 sierpnia 2014 Kategoria Alpy Retyckie 2014, Wycieczka wielodniowa
Km: 60.41 Km teren: 0.00 Czas: 04:45 km/h: 12.72
Pr. maks.: 65.57 Temperatura: 22.0°C HRmax: HRavg
1757: 1757kcal Podjazdy: 958m Sprzęt: Koga Miyata Aktywność: Jazda na rowerze
Alpy Retyckie: Dzień 16/17

Trasa: Telfs – Seefeld In Tirol – Weidach – Mittenwald – Klais – Garmisch Partenkirchen – PKP – Monachium – PKP – Plattling – PKP – Bayerisch Eisenstain – Zelezna Ruda

Mapa:


Czas brutto: 16:10

Gdzieś po czwartej ruszyłem pod górę, w stronę Seefeld. By już o pełnym słońcu wjechać do Niemiec, boczną drogą do Mittenwaldu. Ostatnie zakupy w najtańszym na trasie Penny i próba zakupy biletu weekendowego na kolej w automacie – nieudana. Po prostej do GaPa na pociąg, kolejna próba zakupu biletu w automacie, nieudana i zakup biletu w kasie. Po 3 tygodniach zauważyłem, że karta naliczyła mi 3 transakcje. Takie pokłosie braku gotówki.
Z dwoma przesiadkami i burzami z oknami, dojechałem pod czeską granicę, w Szumawy. Tradycyjnie wjazd do naszych południowych sąsiadów wywołał sporo szczęścia – w końcu dało się normalnie dogadać i korzystać z dopasowanych do polskich realiów cen.
Ostatni nocleg bez kombinowania na kempingu w Zeleznej Rudzie.

Fotka dnia:
Poranny
widok na Dolinę Innu
Poranny widok na Dolinę Innu © turdus23

Fotki:
WIĘCEJ ZDJĘĆ Z WYPRAWY

Alpy Retyckie: Scoul (15)

Piątek, 1 sierpnia 2014 Kategoria Alpy Retyckie 2014, Wycieczka wielodniowa
Km: 182.23 Km teren: 2.00 Czas: 10:05 km/h: 18.07
Pr. maks.: 69.45 Temperatura: 22.0°C HRmax: HRavg
4355: 4355kcal Podjazdy: 1694m Sprzęt: Koga Miyata Aktywność: Jazda na rowerze
Alpy Retyckie: Dzień 15/17

Trasa: Santa Maria – Ofenpass – Zernez – Sur En – Scoul – Pfunds – Landeck – Imst – Roppen – Stams - Telfs

Mapa:


Czas brutto: 15:30

Rano słoneczny podjazd na niezbyt urodziwą Ofenpass. Na zjeździe goniąca burza wymuszająca przerwę za Zernez. Po burzy dalszy zjazd doliną Innu z przerwą na wydanie bilonu z franków w Scoul. W okolicy granicy ładny kanion, dojazd leśną ścieżką rowerową po stronie Helwetów (dziwne jak na tak bogaty kraj), po stronie austryjackiej śliczny asfalcie aż za Imst – czyli Innradweg.

Tak miło przemieszczałem się mniej więcej do zmroku, od Otztal znaną mi sprzed 16 dni drogą do Telfs. Bez owocnie rozglądałem się za jakimś miejscem na krótki biwak jednak szybko zrezygnowałem wahając się czy nie jechać aż do Innsbrucka. Mijając Telfs krzywo przytrzymałem rower i słaby, ale jednak ból zalecił pozostać w miasteczku. Nocleg (taki trzygodzinny) wypadł na osłoniętym przystanku. O dziwo nocne autobusy w 15 tyś mieście jeździły, co godzinę – w Katowicach nie realne.

Fotka dnia:
Stacja Lavin
w Dolinie Innu
Stacja Lavin w Dolinie Innu © turdus23

Fotki:
WIĘCEJ ZDJĘĆ Z WYPRAWY

Alpy Retyckie: Stelvio (14)

Czwartek, 31 lipca 2014 Kategoria Alpy Retyckie 2014, Wycieczka wielodniowa
Km: 87.90 Km teren: 0.00 Czas: 07:49 km/h: 11.25
Pr. maks.: 68.86 Temperatura: 20.0°C HRmax: HRavg
3647: 3647kcal Podjazdy: 2297m Sprzęt: Koga Miyata Aktywność: Jazda na rowerze
Alpy Retyckie: Dzień 14/17

Trasa: Valdidentro Isolaccia – Molina – Umbrailpass – Passo dello Stelvio – Rifugio Pirovano (3030) - Passo dello Stelvio – Neuwies – Prato allo Stelio – Glurns/Glorenza – Mustair – Santa Maria

Mapa:


Czas brutto: 13:00

Po rannym kapuśniaczku warunki do jazdy na Stelvio okazały się całkiem dobre. Pełne zachmurzenie, ale pułap chmur ok. 4000 m dawał przyzwoite widoki.
Stelvio wiadomo - piękne, tłoczne i z tuzinami serpentyn, tak podjazdu jak i zjazdu.
Przy okazji jeszcze zaliczona Umbrailpass i najwyższy podjazd w życiu – szutrem na Rifugio Pirovano (najczęściej podawana wysokość: 3030 m n.p.m). Spokój i cisza po podjechaniu z mozołem trochę do góry robi wrażenie i zdecydowania odróżnia się od jarmarku na przełęczy. W gratisie, u góry można pochodzić też po lodowcu. Także warto poświęcić potrzebną godzinkę.
Zjazd naprawdę wymagający, zakręty i masa wszelkich pojazdów. Dekoncentrująco działał też nęcący widok białego szczytu Ortlera po prawej:-)
W dolinie Adygi duży kontrast. Zielone jabłonie i przyjemne ciepło. Nad doliną ładny zamek w Schluderns, ładne średniowieczne Glurns i już granica z (ładną) Szwajcarią.
Przed zachodem jeszcze odwiedzam klasztor w Mustair i melduję się na kempingu w Santa Maria. Oczywiście omijając recepcję szerokim łukiem i ponownie nie płacąc - czytając o kłopotach z dzikim noclegiem w wąskich dolinach, to naprawdę tam dobre rozwiązanie.

Fotka dnia:
Agrafki szosy
na Stelvio
Agrafki szosy na Stelvio © turdus23

Fotki:
WIĘCEJ ZDJĘĆ Z WYPRAWY

Alpy Retyckie: Mortirolo (13)

Środa, 30 lipca 2014 Kategoria Alpy Retyckie 2014, Wycieczka wielodniowa
Km: 105.77 Km teren: 0.00 Czas: 07:14 km/h: 14.62
Pr. maks.: 74.80 Temperatura: 19.0°C HRmax: HRavg
3381: 3381kcal Podjazdy: 2153m Sprzęt: Koga Miyata Aktywność: Jazda na rowerze
Alpy Retyckie: Dzień 13/17
Trasa: Valdidentro Isolaccia – Bormio – Grosio – Passo di Mortirolo - Mazzo di Valtellina - Grosotto - Bormio - Valdidentro Isolaccia

Mapa:


Czas brutto: 11:45

Poprzedniego dnia zmuszony byłem zawrócić na Passo di Gavia więc teraz zamiast udać się w kierunku Lago di Cancano, pojechałem na zaległe Passo di Mortirolo.
Zabawa prosta, jeden dzień, jedna przełęcz. Jak uwzględnić jeszcze brak bagaży to i takie Mortirolo jest proste, tym bardziej że był to łatwiejszy wariant podjazdu. O dziwo, u góry ładne widoki a na zjeździe nawet kilkanaście minut słońca! Rzadko spotykane tego lipca zjawisko w Alpach:-(
Jeszcze w drodze powrotnej - w Grosotto - pięknie ulokowane, duże i darmowe ruiny zamku. Widoków w godzinę więcej niż przez poprzednie 4 dni w sercu Alp…
Wieczorem wielkie zakupy i pakowanie na ostatni etap – przez Stelvio, Szwajcarie i Tyrol do Niemiec. Planowany czas: 2,5 dnia.

Fotka dnia:
Na zjeździe z Mortirolo do Mazzo di Valtellina
Na zjeździe z Mortirolo do Mazzo di Valtellina © turdus23

Fotki:
WIĘCEJ ZDJĘĆ Z WYPRAWY

Alpy Retyckie: Gavia (12)

Wtorek, 29 lipca 2014 Kategoria Alpy Retyckie 2014, Wycieczka wielodniowa
Km: 71.92 Km teren: 0.00 Czas: 05:10 km/h: 13.92
Pr. maks.: 57.70 Temperatura: 12.0°C HRmax: HRavg
2613: 2613kcal Podjazdy: 1610m Sprzęt: Koga Miyata Aktywność: Jazda na rowerze
Alpy Retyckie: Dzień 12/17
Trasa: Valdidentro Isolaccia – Bormio – Santa Caterina – Passo di Gavia – Santa Caterina – Bormio - Valdidentro Isolaccia

Mapa:


Czas brutto: 7:30

Kolejny dzień opadów, na Santa Caterina jeszcze przelotnych, niestety od ok. 2000 m n.p.m. do przełęczy Gavia warunki straszne. Zacinający z każdej strony deszcz uniemożliwiał nawet przyzwoite zdjęcie pamiątkowe. Kilka szybkich ujęć i powrotem w dół na kemping. Z wszystkich zdobytych przez 2 tygodnie przełęczy tu było najgorzej.
Szkoda wielka bo tego dnia miałem przez Gavie przejechać do Ponte di Legno i zdobyć w drodze powrotnej Mortirolo.
Na zjeździe odpadła i rozbiła mi się przednia lampka, no cóż, włoskie asfalty to nie to co szwajcarskie asfalty. Jest sporo nierówności.
Aby szybki powrót do tymczasowej bazy na kempingu przydał się na długie szykowanie solidnego włoskiego obiadku:-)

Fotka dnia:
Gavia, widoków
brak
Gavia, widoków brak © turdus23

Fotki:
WIĘCEJ ZDJĘĆ Z WYPRAWY

Alpy Retyckie: Livigno (11)

Poniedziałek, 28 lipca 2014 Kategoria Alpy Retyckie 2014, Wycieczka wielodniowa
Km: 72.83 Km teren: 0.00 Czas: 05:33 km/h: 13.12
Pr. maks.: 56.35 Temperatura: 16.0°C HRmax: HRavg
2680: 2680kcal Podjazdy: 1550m Sprzęt: Koga Miyata Aktywność: Jazda na rowerze
Alpy Retyckie: Dzień 11/17

Trasa: Punt Muragl – Pontresina – Berninapass (2328) – Forcola di Livigno (2315) – Livigno – Passo dell’Eira (2208) – Passo Foscagno (2291) – Valdidentro Isolaccia

Mapa:


Czas brutto: 9:20h

Pierwsza przełęcz – Bernina – ponownie upłynęła w towarzystwie czerwonych szwajcarskich pociągów, tym razem to Bernina Eksperss. Samego szczytu niestety niedane było mi zobaczyć, chmury o to zadbały.
Dalej już przez kolejna przełęcz wjazd do Włoch, konkretnie bezcłowego Livigno. W samym miasteczku zagościłem krótko, gdyż ponownie zaczęło zanosić się na deszcz. O dziwo udało się podjechać i zjechać z Passo dell’Eira przed ulewą a krótkiej przerwie od deszczu ukończyć wyzwanie 4 podjazdów i osiągnąć Passo Foscagno. Szybki i przeraźliwie zimny zjazd (same ciuchy przeciwdeszczowe, bez wkładu ocieplającego) omal nie skończył się źle, skrajnie starte klocki hamulcowe zatrzymały rower sporo za drogą i nieprzyjemnie blisko urwiska. No ale udało się osiągnąć docelową trzydniową bazę – Dolinę Valtellina i kemping w Isolacci. W nagrodę kolejne dwa dni realizowałem już tylko z jedną sakwą.

Fotka dnia:

Bernina Express
Bernina Express © turdus23

Fotki:
WIĘCEJ ZDJĘĆ Z WYPRAWY

Alpy Retyckie: St Moritz (10)

Niedziela, 27 lipca 2014 Kategoria Alpy Retyckie 2014, Wycieczka wielodniowa
Km: 66.62 Km teren: 0.00 Czas: 06:20 km/h: 10.52
Pr. maks.: 72.09 Temperatura: 13.0°C HRmax: HRavg
2770: 2770kcal Podjazdy: 1674m Sprzęt: Koga Miyata Aktywność: Jazda na rowerze
Alpy Retyckie: Dzień 10/17

Trasa: Filisur – Bergun – Albulapass (2312) – La Punt – Samedan – Sankt Moritz – Silvaplana – Punt Muragl

Mapa:


Czas brutto: 11:00h

Zasypiając po trzeciej nie spodziewałem się pobudki po 6:00 z strony trącających namiot i pokrzykujących Holendrów. Wypoczywającym w Alpach, przedstawicielom tej nie lubianej przeze mnie nacji, przeszkadzał rower. Przytwierdzony, nie do niskiego płotku jak po ciemku się zdawało, ale furtki na wytyczoną „mini działkę” z kamperem. Płotek miał 30/40 cm, ale jego sforsowanie okazało się zbyt ciężkie dla obywateli Niderlandów. Jako że agresorzy w językami innymi aniżeli własny się nie posługiwali, nadrabiali krzykiem i zbudzi pół kampingu. Pytanie otwarte czy ten wyimaginowany problem nie mógł poczekać chociażby do końca ciszy nocnej? Sytuacja zaiste abstrakcyjna. Na szczęście nie padało i w samych butach i piżamie odpiąłem rower, zyskując cenny spokój by zebrać się na drogę (wyjazd znów bez uiszczenia opłaty).
Cóż, największy minus kempingów, nawet darmowych - ludzie.

Pół dnia to mozolna i realizowana tak bez sił jak i bez szczególnej motywacji, wspinaczka na Albulapass. Wzdłuż sławnej linii kolejowej wytrawersowanej za pomocą wiaduktów, wiraży i kolejowych serpentyn. Widoków zero, mgła i słabowity deszczyk. Przy takiej linii, pociągi, zdawały się niczym widmo - słyszalne i nie widoczne - wyłaniać z co rusz innego kierunku, niekoniecznie spodziewanego.
Za Bergun podwózkę proponowali mi przejeżdżający z przyczepką Szwajcarzy (a ponoć mało przyjazny naród), jednak jej ambicjonalne odrzucenie wyszło na plus. Chwilę po postoju na przełęczy, chmury od południowej strony zaczęły się rozwiewać, prezentując piękny spektakl słońca, pary i zabłąkanych krów z tradycyjnymi dzwonkami.

Dalsza droga, wiodła szeroką i zieloną Doliną Engadyny do Sankt Moritz, jednej z stolic sportów zimowych. Choć latem spokojne, szejka z liczną świtą udało się spotkać a witryny z srebrem, zlotem, mirrą i Maserati poprzeglądać.
Na koniec dnia, zachód słońca nad jeziorem Silvaplana i powrót w głąb doliny, na camp w Punt Muragl. Dość luksusowy i mocno wypełniony , jednak na ostatnim skrawku przed rzeką udało się w końcu spokojnie wyspać. Przydatna przed kolejnym ciężkim dniem, czyli czterema przełęczami w stronę (niestety nie słonecznej) Italii i Masywu Ortlera.

Fotka dnia:
Dolina Engadyny
Dolina Engadyny © turdus23

Fotki:
WIĘCEJ ZDJĘĆ Z WYPRAWY

Alpy Retyckie: Davos (9)

Sobota, 26 lipca 2014 Kategoria Alpy Retyckie 2014, Wycieczka wielodniowa
Km: 142.63 Km teren: 0.50 Czas: 11:10 km/h: 12.77
Pr. maks.: 51.03 Temperatura: 13.0°C HRmax: HRavg
4240: 4240kcal Podjazdy: 2221m Sprzęt: Koga Miyata Aktywność: Jazda na rowerze
Alpy Retyckie: Dzień 9/17
Trasa: Carrera – Sagogn – Flims – Chur – Landquart – Saas – Klosters – Davos – Wiesen – Filisur

Mapa:


Czas brutto: 20:00h

Za stacją kolejową Valendas – Sagogn zaczyna padać, wtedy jeszcze nie podejrzewałem że skończy za dobę. Po prostu masakra bo jazda w takich warunkach przez 20 godzin po Alpach, przy temperaturach schodzących do kilku stopni pozostaje traumatycznym przeżyciem. Ponoć lipiec 2014 był najgorszym w Szwajcarii od 60 lat… a w Dolomitach przyprószyło śniegiem…
Mając informacje o złych prognozach postanawiam skierować się do Bormio (biorąc dłuższy pobyt na kempingu) zamiast do Grindelwaldu, Eigera i tak bym nie ujrzał a szkoda kilometrów po próżnicy.
No cóż, w tej mokrej aurze przyszło mi przejechać wpierw wzdłuż Renu z przystankiem w Chur a następnie skierować się do Davos. Niestety dodatkowo, jadąc drogą rowerową 21, za Saas, zostałem wpuszczony w maliny (a na pewno w błoto). Zamiast zerwanego mostu była tylko wąska kładka z rozmokłym dojściem wymagająca przenoszenia osobno bagaży i roweru.
Po przebraniu się w suche ubrania na stacji Davos – Wolfgang (2 stopnie i deszcz), nocny zjazd i poszukiwania kawałka płaskiego i nie całkiem rozmokniętego miejsca pod namiot, skończyły się u podnóża pojazdu na Albule, na kempingu w Filisur - o 2 w nocy.

Fotka dnia:
Deszczowe Chur
Deszczowe Chur © turdus23

Fotki:
>>> WIĘCEJ ZDJĘĆ Z WYJAZDU

kategorie bloga

Moje rowery

Koga Miyata 70107 km
Rower z wypożyczalni 132 km
Marin Four Corners 5957 km
Kellys Spider 30 62 km
BMX
Kona Kula 4430 km
Author Horizon 27040 km
Wigry 3
Spirit La Spezzia 666 km

szukaj

archiwum