Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2019
Dystans całkowity: | 1677.82 km (w terenie 25.60 km; 1.53%) |
Czas w ruchu: | 105:20 |
Średnia prędkość: | 15.93 km/h |
Maksymalna prędkość: | 68.96 km/h |
Suma podjazdów: | 29855 m |
Suma kalorii: | 46165 kcal |
Liczba aktywności: | 27 |
Średnio na aktywność: | 62.14 km i 3h 54m |
Więcej statystyk |
Alpy Francuskie: Alpe D'Huez (9)
Niedziela, 30 czerwca 2019 Kategoria Alpy Francuskie 2019, W towarzystwie, Wycieczka wielodniowa
Uczestnicy

Km: | 75.58 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:27 | km/h: | 13.87 |
Pr. maks.: | 65.57 | Temperatura: | 36.0°C | HRmax: | HRavg | ||
2250: | 2250kcal | Podjazdy: | 1523m | Sprzęt: Koga Miyata | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa: Allemont – Le Bourg-d'Oisans – Alpe d'Huez (1855) – Col
de Sarenne (1999) – Mizoën – Le
Freney-d'Oisans – Le Bourg-d'Oisans – Allemont – auto – Cognin-les-Gorges
Czas brutto: 9:15
Dzień 11/18
Rano w Allemont kłębią się chmary kolarzy, zbliża się start wyścigu, który później odcina nam możliwość zjazdu z Alpe d'Huez przez Villard-Reculas. Natomiast już po otwartych drogach jedziemy wspólnie na Col de Sarenne i do Mizoën, co było mało bezpieczne na zjazdach. Właśnie zjazdy to dopiero ciekawy krajobrazowo odcinek, bo sam legendarny podjazd pod tym względem jest wyjątkowo nieciekawy. Wynagradzają to kolarskie ślady (tabliczki na zakrętach) i ogrom rowerów, włącznie z elektrykami (są tu wyjątkowo nie na miejscu zważywszy na stan przedzawałowy części winszujących na szosach).
W planach była jeszcze Col du Sabot (2100), ale przez burze która zeszła równo z dojazdem do Allemont, pozostała jako jedyna niezdobyta.
Tranzyt w Vercors mało przyjemny, do Grenoble długi korek przez - chyba śmiertelne - potrącenie kolarza.
Foto:

Serpentyny Alpe d'Huez © turdus23

Dolina Romanche © turdus23

Zakręt nr.7 © turdus23

Alpe d'Huez © turdus23

Przed Col de Sarenne © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30962171
Czas brutto: 9:15
Dzień 11/18
Rano w Allemont kłębią się chmary kolarzy, zbliża się start wyścigu, który później odcina nam możliwość zjazdu z Alpe d'Huez przez Villard-Reculas. Natomiast już po otwartych drogach jedziemy wspólnie na Col de Sarenne i do Mizoën, co było mało bezpieczne na zjazdach. Właśnie zjazdy to dopiero ciekawy krajobrazowo odcinek, bo sam legendarny podjazd pod tym względem jest wyjątkowo nieciekawy. Wynagradzają to kolarskie ślady (tabliczki na zakrętach) i ogrom rowerów, włącznie z elektrykami (są tu wyjątkowo nie na miejscu zważywszy na stan przedzawałowy części winszujących na szosach).
W planach była jeszcze Col du Sabot (2100), ale przez burze która zeszła równo z dojazdem do Allemont, pozostała jako jedyna niezdobyta.
Tranzyt w Vercors mało przyjemny, do Grenoble długi korek przez - chyba śmiertelne - potrącenie kolarza.
Foto:

Serpentyny Alpe d'Huez © turdus23

Dolina Romanche © turdus23

Zakręt nr.7 © turdus23

Alpe d'Huez © turdus23

Przed Col de Sarenne © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30962171
Alpy Francuskie: Granon (8)
Sobota, 29 czerwca 2019 Kategoria Alpy Francuskie 2019, W towarzystwie, Wycieczka wielodniowa
Km: | 44.03 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:03 | km/h: | 880.60 |
Pr. maks.: | 55.47 | Temperatura: | 33.0°C | HRmax: | HRavg | ||
1750: | 1750kcal | Podjazdy: | 1650m | Sprzęt: Koga Miyata | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa: Barcelonnette – auto – Col du Granon – auto –
Col du Lautaret - Col du Galibier – auto – Allemont
Czas brutto: 9:00
Dzień 10/18
Dzień odpoczynkowy, przy słońcu w środku Alp, oznacza dwie możliwie skrócone przełęcze rowerem i dwie samochodem (Vars, Lautaret). Col du Granon, tutaj droga ze spokojnym ruchem, ale też ciężkim i monotonnym nachyleniem. W nagrodę z szerokimi panoramami. A w drodze pod Alpe D’Huez drugi raz w tydzień – Galibier – tym razem od południa ze skróconym startem z Col du Lautaret. Umożliwia to odpoczynek na przełęczy dla Marzeny, a dla mnie jazdę w przed wieczornym chłodzie i niespodziewanym silnym bocznym wietrze z tworzącej się nad masywem Ecrins burzy. Niestety pomysł z zachodem słońca na górze się nie udał. Ta strona Galibier jest bardziej monumentalna ale i bardziej popularna wśród motocykli, co zawsze psuje odbiór. O zmroku dojeżdżamy w dolinę i po weryfikacji cen dwóch kempingów na trzeci w Allemont już wjeżdżamy celowo po nocy – ale za darmo, rowerem:-)
Foto:

Podjazd na Col de Granon i masyw Ecrins © turdus23

Widok w stronę Briançon © turdus23

Col du Lautaret © turdus23

Masyw La Meije © turdus23

Lautaret z podjazdu na Galibier © turdus23

Galibier od południa © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30962015
Czas brutto: 9:00
Dzień 10/18
Dzień odpoczynkowy, przy słońcu w środku Alp, oznacza dwie możliwie skrócone przełęcze rowerem i dwie samochodem (Vars, Lautaret). Col du Granon, tutaj droga ze spokojnym ruchem, ale też ciężkim i monotonnym nachyleniem. W nagrodę z szerokimi panoramami. A w drodze pod Alpe D’Huez drugi raz w tydzień – Galibier – tym razem od południa ze skróconym startem z Col du Lautaret. Umożliwia to odpoczynek na przełęczy dla Marzeny, a dla mnie jazdę w przed wieczornym chłodzie i niespodziewanym silnym bocznym wietrze z tworzącej się nad masywem Ecrins burzy. Niestety pomysł z zachodem słońca na górze się nie udał. Ta strona Galibier jest bardziej monumentalna ale i bardziej popularna wśród motocykli, co zawsze psuje odbiór. O zmroku dojeżdżamy w dolinę i po weryfikacji cen dwóch kempingów na trzeci w Allemont już wjeżdżamy celowo po nocy – ale za darmo, rowerem:-)
Foto:

Podjazd na Col de Granon i masyw Ecrins © turdus23

Widok w stronę Briançon © turdus23

Col du Lautaret © turdus23

Masyw La Meije © turdus23

Lautaret z podjazdu na Galibier © turdus23

Galibier od południa © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30962015
Alpy Francuskie: Cayolle, Champs, Allos (7)
Piątek, 28 czerwca 2019 Kategoria Alpy Francuskie 2019, W towarzystwie, Wycieczka wielodniowa
Uczestnicy

Km: | 121.65 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 09:08 | km/h: | 13.32 |
Pr. maks.: | 56.88 | Temperatura: | 39.0°C | HRmax: | HRavg | ||
4100: | 4100kcal | Podjazdy: | 3230m | Sprzęt: Koga Miyata | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa: Barcelonnette – Fours-Saint-Laurent – Col de la
Cayolle (2326) – Saint-Martin-d'Entraunes – Col des Champs (2087) – Colmars – Allos – La Foux
d'Allos – Col d'Allos (2240) – Barcelonnette
Czas brutto: 14:00
Dzień 9/18
To był najcieplejszy dzień w historii pomiarów temperatury we Francji metropolitarnej (46 stopni koło Montpellier). Przy 3 tysiącach metrów przewyższenia nie dziwi, że był to też najtrudniejszy dzień tego urlopu.
Ruszamy o świcie, rano jeszcze w przyjemnej, a potem znośnej temperaturze osiągamy Col de la Cayolle. Sama przełęcz przeciętna ale zarówno podjazd jak i zjazd to bardzo ładne zróżnicowanie krajobrazy, malownicza droga, wodospady, jeziorka, wszędzie owce czy kozy.
Gdy zjechaliśmy niżej, koło 12, na stronę prowansalską jeszcze przed Entraunes zaczyna się piekiełko. Przejeżdżając przy nagrzanych czarnych skałach, miałem wrażenie, że otwieram piekarnik. Różne rzeczy widziałem, ale wyschnięcie koszulki rowerowej w 5 minut od zanurzenia w górskim strumieniu wcześniej było by dla mnie nie do uwierzenia. Na Col des Champs jedziemy więc bardzo wolno, przeskakując z jednej łatki cienia na drugą. Z każda serpentyną przybywa wylewanego potu, a ubywa wody. Kolarzy prawie brak, samochodów też. Mało kto zdecydował się na wycieczkę w taki dzień. Nic dziwnego, ale jest w tej atmosferze pewne wyobrażenie Afryki, gorące, duszne powietrze.
Taki skwar na tych wysokościach to absurd. Rozumiałem upały w Chorwacji, Andaluzji czy Apulii. W Prowansji też bym zrozumiał, ale nie ale nie na takich wysokościach. O 17:10 termometr w informacji turystycznej w Allos na 1400 m .n.p.m – wskazywał wciąż 37 stopni.
Przełęcze? Po pięknym Cayolle i Champs jest bardzo przeciętne, a Allos po prostu brzydkie. Od La Foux to jeden wielki plac budowy wyciągów narciarskich. Na pocieszenie tuż przy drodze między koparkami biegają zmęczone upałem świstaki, a widok z samej przełęczy na północ jest już 5 – gwiazdkowy. Zjazd, już po zachodzie, za to niebezpieczny, wąski, skalisty pokryty kozimi bobkami.
Dzień zamykam ze specyficznym rekordem - 9 litrami wypitej wody i izotonika.
Foto:

Droga na Cayolle © turdus23

Morze owiec © turdus23

Przed Col de la Cayolle © turdus23

Zjazd do Entraunes © turdus23

Patelnia na Col des Champs © turdus23

Colmars © turdus23

Col d'Allos © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30961980
Czas brutto: 14:00
Dzień 9/18
To był najcieplejszy dzień w historii pomiarów temperatury we Francji metropolitarnej (46 stopni koło Montpellier). Przy 3 tysiącach metrów przewyższenia nie dziwi, że był to też najtrudniejszy dzień tego urlopu.
Ruszamy o świcie, rano jeszcze w przyjemnej, a potem znośnej temperaturze osiągamy Col de la Cayolle. Sama przełęcz przeciętna ale zarówno podjazd jak i zjazd to bardzo ładne zróżnicowanie krajobrazy, malownicza droga, wodospady, jeziorka, wszędzie owce czy kozy.
Gdy zjechaliśmy niżej, koło 12, na stronę prowansalską jeszcze przed Entraunes zaczyna się piekiełko. Przejeżdżając przy nagrzanych czarnych skałach, miałem wrażenie, że otwieram piekarnik. Różne rzeczy widziałem, ale wyschnięcie koszulki rowerowej w 5 minut od zanurzenia w górskim strumieniu wcześniej było by dla mnie nie do uwierzenia. Na Col des Champs jedziemy więc bardzo wolno, przeskakując z jednej łatki cienia na drugą. Z każda serpentyną przybywa wylewanego potu, a ubywa wody. Kolarzy prawie brak, samochodów też. Mało kto zdecydował się na wycieczkę w taki dzień. Nic dziwnego, ale jest w tej atmosferze pewne wyobrażenie Afryki, gorące, duszne powietrze.
Taki skwar na tych wysokościach to absurd. Rozumiałem upały w Chorwacji, Andaluzji czy Apulii. W Prowansji też bym zrozumiał, ale nie ale nie na takich wysokościach. O 17:10 termometr w informacji turystycznej w Allos na 1400 m .n.p.m – wskazywał wciąż 37 stopni.
Przełęcze? Po pięknym Cayolle i Champs jest bardzo przeciętne, a Allos po prostu brzydkie. Od La Foux to jeden wielki plac budowy wyciągów narciarskich. Na pocieszenie tuż przy drodze między koparkami biegają zmęczone upałem świstaki, a widok z samej przełęczy na północ jest już 5 – gwiazdkowy. Zjazd, już po zachodzie, za to niebezpieczny, wąski, skalisty pokryty kozimi bobkami.
Dzień zamykam ze specyficznym rekordem - 9 litrami wypitej wody i izotonika.
Foto:

Droga na Cayolle © turdus23

Morze owiec © turdus23

Przed Col de la Cayolle © turdus23

Zjazd do Entraunes © turdus23

Patelnia na Col des Champs © turdus23

Colmars © turdus23

Col d'Allos © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30961980
Alpy Francuskie: Agnel (6)
Czwartek, 27 czerwca 2019 Kategoria Alpy Francuskie 2019, W towarzystwie, Wycieczka wielodniowa
Km: | 107.27 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 07:05 | km/h: | 15.14 |
Pr. maks.: | 68.96 | Temperatura: | 37.0°C | HRmax: | HRavg | ||
3280: | 3280kcal | Podjazdy: | 2136m | Sprzęt: Koga Miyata | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa: Saint-Crepin – auto - Fontaine Petrifiante De Reotier
– Guillestre – Chateau Queyras – Molines-en-Queyras – Pierre Grosse – Col Agnel
(2744) - Pierre Grosse – Saint-Veran (2050) - Chateau Queyras – Guillestre – Mont-Dauphin-Gare
– Fontaine Petrifiante De Reotier – auto – Barcelonnette
Czas brutto: 12:15
Dzień 8/18
Rano szybki start w górę i pięknymi wąwozami Queyras uciekamy przed kulminacją upałów. Przez większość dnia znośnie jest od ok. 1800 merów, na szczęście aż 66 km pedałujemy powyżej tej poziomicy.
Angel to przełęcz inna niż Galibier czy Stelvio, bardziej zielona i naturalna. Jest spokojniej, bez kurortów narciarskich, bez tylu turystów i kolarzy. Wciąż jednak jest to jedna z alpejskich legend – druga przełęcz tak Francji jak i Italii. Szczególnie urocza jest dolina za Fontgillarde - pełna świstaków i łąk nad strumieniem I’Aigue Agnelle.
U góry wśród odwiedzających wyróżniają się głośni Włosi wśród górskiej panoramy Monte Viso. Po dłuższej przerwie, już na zjeździe i to w najszybszej partii, żądli mnie w tchawice jakiś podły owad – cóż nie mogło być za pięknie przez cały dzień. Na osłodę pnąc się znów kawałek pod górę do Saint-Veran mijamy niezwykle zielony modrzewiowy las z niecodziennymi zapachami.
Nasz cel to najwyżej położona wioska we Francji, a trzecia w Europie. Ten laur przyciąga tu trochę ludzi ale i tak swym położeniem osada robi wrażenie. Oprócz tego cechuje ją dziwny jak na Francję nieład oraz przeważająca część drewnianej zabudowy. No i brak samochodów.
Im niżej tym niestety cieplej, 17 to zbyt wczesna pora. Intermarche to wybawienie (w przeciwieństwie do jego parkingu), w środku można się ochłodzić przeglądając ambitne pozycje: książkę wyścigu TdF czy pokaźny album o świstakach z Queyras. Na koniec odwiedzamy jeszcze niecodzienną atrakcje - Fontaine Petrifiante De Reotier, czyli termalny wodospad z naciekami wapnia i kalcytu. Alpy potrafią zadziwić.
Najładniejszy dzień tego urlopu.
Foto:

Chateau Queyras © turdus23

Przed Pierre Grosse © turdus23

Refuge Agnel © turdus23

Col Agnel i Monte Viso © turdus23

Z masywem Ecrins w tle © turdus23

Molines en Queyras © turdus23

Saint-Veran © turdus23

Combe du Queyras © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30961946
Czas brutto: 12:15
Dzień 8/18
Rano szybki start w górę i pięknymi wąwozami Queyras uciekamy przed kulminacją upałów. Przez większość dnia znośnie jest od ok. 1800 merów, na szczęście aż 66 km pedałujemy powyżej tej poziomicy.
Angel to przełęcz inna niż Galibier czy Stelvio, bardziej zielona i naturalna. Jest spokojniej, bez kurortów narciarskich, bez tylu turystów i kolarzy. Wciąż jednak jest to jedna z alpejskich legend – druga przełęcz tak Francji jak i Italii. Szczególnie urocza jest dolina za Fontgillarde - pełna świstaków i łąk nad strumieniem I’Aigue Agnelle.
U góry wśród odwiedzających wyróżniają się głośni Włosi wśród górskiej panoramy Monte Viso. Po dłuższej przerwie, już na zjeździe i to w najszybszej partii, żądli mnie w tchawice jakiś podły owad – cóż nie mogło być za pięknie przez cały dzień. Na osłodę pnąc się znów kawałek pod górę do Saint-Veran mijamy niezwykle zielony modrzewiowy las z niecodziennymi zapachami.
Nasz cel to najwyżej położona wioska we Francji, a trzecia w Europie. Ten laur przyciąga tu trochę ludzi ale i tak swym położeniem osada robi wrażenie. Oprócz tego cechuje ją dziwny jak na Francję nieład oraz przeważająca część drewnianej zabudowy. No i brak samochodów.
Im niżej tym niestety cieplej, 17 to zbyt wczesna pora. Intermarche to wybawienie (w przeciwieństwie do jego parkingu), w środku można się ochłodzić przeglądając ambitne pozycje: książkę wyścigu TdF czy pokaźny album o świstakach z Queyras. Na koniec odwiedzamy jeszcze niecodzienną atrakcje - Fontaine Petrifiante De Reotier, czyli termalny wodospad z naciekami wapnia i kalcytu. Alpy potrafią zadziwić.
Najładniejszy dzień tego urlopu.
Foto:

Chateau Queyras © turdus23

Przed Pierre Grosse © turdus23

Refuge Agnel © turdus23

Col Agnel i Monte Viso © turdus23

Z masywem Ecrins w tle © turdus23

Molines en Queyras © turdus23

Saint-Veran © turdus23

Combe du Queyras © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30961946
Alpy Francuskie: Plan du Lac (5)
Środa, 26 czerwca 2019 Kategoria Alpy Francuskie 2019, W towarzystwie, Wycieczka wielodniowa
Km: | 32.96 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:50 | km/h: | 11.63 |
Pr. maks.: | 54.80 | Temperatura: | 33.0°C | HRmax: | HRavg | ||
1140: | 1140kcal | Podjazdy: | 1090m | Sprzęt: Koga Miyata | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa: La Chambre – auto – Termignon – Refuge du Plan du Lac (2380) – Termignon – auto (p.
Mont Cenis) – Susa – Briancon – Saint-Crepin
Czas brutto: 4:40
Dzień 7/18
Piekielne prognozy pogody (44 stopnie w Awinionie) a także niechęć do zjeżdżania z Alp z sakwami na Nizinę Padańską skłaniają nas do kontynuowania wyjazdu w towarzystwie samochodu i kręcenie na rowerze przez kolejne dni tak wysoko jak to możliwe.
Wpierw kierujemy się do górnej Doliny Maurienne, na podjazd do Plan du Lac. Droga pusta, góry bardziej zaśnieżone, temperatury bardziej znośne. Część rowerowa udana.
Dalsza część dnia to już tranzyt przez Col du Mont-Cenis. Nad jeziorem przeczekujemy najcieplejszy okres dnia i obserwujemy absurdalny kontrast - czysta spokojna Dolina Maurienne i dudniąca, osnuta ciężkim smogiem Dolina Susy. Po sjeście przebijam się przez samochodową anarchię Susy i już zaskakująco pustą szosą przez Col de Montgenèvre wracam do rowerowej Francji. Na granicy już grzmi a po kontroli przez uśmiechniętą Panią Żandarm zaczyna padać. Na szczęście jak każdy deszcz przez te dwa tygodnie łapie nas zgodnie z planem czyli w aucie lub namiocie:-)
O zmierzchu dziki biwak zakładamy w zagajniku nieopodal parkingu przez Saint-Crepin.
Foto:

Widok na szczyt Dent Parrachée © turdus23

Końcówka podjazdu © turdus23

Plan du Lac © turdus23

Col du Mont Cenis © turdus23

Smog nad Val di Susa z Lac du Mont Cenis © turdus23

Dolina Durance nad Argentière-la-Bessée © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30961885
Czas brutto: 4:40
Dzień 7/18
Piekielne prognozy pogody (44 stopnie w Awinionie) a także niechęć do zjeżdżania z Alp z sakwami na Nizinę Padańską skłaniają nas do kontynuowania wyjazdu w towarzystwie samochodu i kręcenie na rowerze przez kolejne dni tak wysoko jak to możliwe.
Wpierw kierujemy się do górnej Doliny Maurienne, na podjazd do Plan du Lac. Droga pusta, góry bardziej zaśnieżone, temperatury bardziej znośne. Część rowerowa udana.
Dalsza część dnia to już tranzyt przez Col du Mont-Cenis. Nad jeziorem przeczekujemy najcieplejszy okres dnia i obserwujemy absurdalny kontrast - czysta spokojna Dolina Maurienne i dudniąca, osnuta ciężkim smogiem Dolina Susy. Po sjeście przebijam się przez samochodową anarchię Susy i już zaskakująco pustą szosą przez Col de Montgenèvre wracam do rowerowej Francji. Na granicy już grzmi a po kontroli przez uśmiechniętą Panią Żandarm zaczyna padać. Na szczęście jak każdy deszcz przez te dwa tygodnie łapie nas zgodnie z planem czyli w aucie lub namiocie:-)
O zmierzchu dziki biwak zakładamy w zagajniku nieopodal parkingu przez Saint-Crepin.
Foto:

Widok na szczyt Dent Parrachée © turdus23

Końcówka podjazdu © turdus23

Plan du Lac © turdus23

Col du Mont Cenis © turdus23

Smog nad Val di Susa z Lac du Mont Cenis © turdus23

Dolina Durance nad Argentière-la-Bessée © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30961885
Alpy Francuskie: Chaussy, Madeleine (4)
Wtorek, 25 czerwca 2019 Kategoria Alpy Francuskie 2019, W towarzystwie, Wycieczka wielodniowa
Uczestnicy

Km: | 61.84 | Km teren: | 8.00 | Czas: | 05:18 | km/h: | 11.67 |
Pr. maks.: | 61.91 | Temperatura: | 36.0°C | HRmax: | HRavg | ||
2250: | 2250kcal | Podjazdy: | 2165m | Sprzęt: Koga Miyata | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa: La Chambre – Pontamafrey – Montvernier – Montpascal – Col du Chaussy (1533) – Lac du
Loup – La Bouffaz (1920) – Col de la
Madeleine (2000) – Longchamp – La Chambre
Czas brutto: 9:45
Dzień 6/18
Rano w jeździe doliną towarzyszy nam miejscowy Francuz, odbywający codzienny trening, na który zjeżdża z przysiółka na dwóch tysiącach metrów. Jak widać można mieć zgoła inne problemy, aniżeli znane, choćby z Polski, poszukiwanie ciekawych podjazdów.
Rozdzielamy się gdy zaczynamy wspinaczkę na znane z Tour de France serpentyny Col du Chaussy. Wszystko jest tu intrygująco ciasne. Na wypłaszczeniu przebijam oponę. Na szczęście wioska Montvernier oferuję schronienie od upału w cieniu dobrej biblioteki i tradycyjne źródło z eau potable.
Dalsza droga spokojnymi i gorącymi łąkami okolicami wiedzie nas przez Lac du Loup i dalej już szutrami nad Longchamp, prosto na końcówkę podjazdu na Col de la Madeleine. Zamiast widoków mamy jednak od ranna bardzo słabą przejrzystość powietrza. Mikroklimat Alp nie przywykł do takich afrykańskich temperatur – wszystko tu paruje a każdy cień jest na wagę złota.
Foto:

Pontamafrey © turdus23

Agrafki na Col du Chaussy © turdus23

Chaine de Belledonne © turdus23

Łąki nad Lac du Loup © turdus23

Col de la Madeleine © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30953768
Czas brutto: 9:45
Dzień 6/18
Rano w jeździe doliną towarzyszy nam miejscowy Francuz, odbywający codzienny trening, na który zjeżdża z przysiółka na dwóch tysiącach metrów. Jak widać można mieć zgoła inne problemy, aniżeli znane, choćby z Polski, poszukiwanie ciekawych podjazdów.
Rozdzielamy się gdy zaczynamy wspinaczkę na znane z Tour de France serpentyny Col du Chaussy. Wszystko jest tu intrygująco ciasne. Na wypłaszczeniu przebijam oponę. Na szczęście wioska Montvernier oferuję schronienie od upału w cieniu dobrej biblioteki i tradycyjne źródło z eau potable.
Dalsza droga spokojnymi i gorącymi łąkami okolicami wiedzie nas przez Lac du Loup i dalej już szutrami nad Longchamp, prosto na końcówkę podjazdu na Col de la Madeleine. Zamiast widoków mamy jednak od ranna bardzo słabą przejrzystość powietrza. Mikroklimat Alp nie przywykł do takich afrykańskich temperatur – wszystko tu paruje a każdy cień jest na wagę złota.
Foto:

Pontamafrey © turdus23

Agrafki na Col du Chaussy © turdus23

Chaine de Belledonne © turdus23

Łąki nad Lac du Loup © turdus23

Col de la Madeleine © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30953768
Alpy Francuskie: Galibier (3)
Poniedziałek, 24 czerwca 2019 Kategoria Alpy Francuskie 2019, W towarzystwie, Wycieczka wielodniowa
Uczestnicy

Km: | 124.74 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:26 | km/h: | 14.79 |
Pr. maks.: | 61.89 | Temperatura: | 35.0°C | HRmax: | HRavg | ||
3825: | 3825kcal | Podjazdy: | 2595m | Sprzęt: Koga Miyata | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa: La Chambre – Saint
Jean de Maurienne – Saint Michel de Maurienne – Col du Télégraphe (1566) – Valloire – Col
du Galibier (2642) – Valloire – Col du Télégraphe (1566) – Saint Michel de Maurienne – La
Chambre
Czas brutto: 14:15
Dzień 5/18
Koło 7 rano w dolinie przy Saint Jean zrobił się spory ruch. Po skręcie na Col du Télégraphe ubywa aut, za to przybywa rowerów. Do zjazdu na Valmeinier jadę w równo jadącej grupce kolarek, tam jednak czekam na Marzenę i dalej spokojnie (za spokojnie) pniemy się razem w górę. Pomimo nabieranej wysokości nie robi się też chłodniej i to pomimo że znika słońce. Przez Valloire jedziemy już w gorącej ponurej i dusznej zawiesinie. W efekcie szybko rezygnuje ze zjazdu na Lautarnet i powrotu przez Glandon – to nie jest pogoda do bicia rekordów.
Jedna z grupek francuskich emerytów (taka różnica kulturowa) dostrzega, że z koła Marzeny zeszło dużo powietrza (rozwiązana zagadka wolnej jazdy), z auta dopompowują oponę i zalecają po Alpach jeździć szosą – cóż, żeby to było takie proste.
Gdy dojeżdżamy do połaci śniegu robi się chłodniej i ładniej – tak jak powinien wyglądać wjazd na Galibier. Śniegu sporo, ale zadziwiające ile już go stopniało przez miesiąc od otwarcia przełęczy.
W końcu główny cel urlopu został zdobyty. Na przełęczy aż 23 stopnie! Ponownie pełne słońce, piękne widoki. Spędzamy tu prawie dwie godziny, obchodzimy okoliczne ścieżki, obserwujemy doping dla co bardziej nietypowych rowerzystów (np. arabskie nastolatki z Nicei) i zachowania co bardziej nietypowych zagranicznych turystów (głównie tych spoza Europy).
Na zjeździe zrobiło się ładniej niż rano. Na drodze znacznie puściej, góry oświetlone miękkim słońcem – do Valloire zjazd cały czas przerywam postojami na zdjęcia.
Do tego już w dolinie Maurienne (35 stopni) drogę próbują nam przebiec kozice. Ciekawy wybór miejsca zejścia ze skał – prosto na krajówkę, kolej i autostradę
Foto:

Droga na Galibier © turdus23

Col du Galibier © turdus23

Masyw Ecrins © turdus23

Meksykanie czuli się w Francji swobodnie © turdus23

Ponad Plan Lachat © turdus23

Serpentyny na zjeździe © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30953459
Czas brutto: 14:15
Dzień 5/18
Koło 7 rano w dolinie przy Saint Jean zrobił się spory ruch. Po skręcie na Col du Télégraphe ubywa aut, za to przybywa rowerów. Do zjazdu na Valmeinier jadę w równo jadącej grupce kolarek, tam jednak czekam na Marzenę i dalej spokojnie (za spokojnie) pniemy się razem w górę. Pomimo nabieranej wysokości nie robi się też chłodniej i to pomimo że znika słońce. Przez Valloire jedziemy już w gorącej ponurej i dusznej zawiesinie. W efekcie szybko rezygnuje ze zjazdu na Lautarnet i powrotu przez Glandon – to nie jest pogoda do bicia rekordów.
Jedna z grupek francuskich emerytów (taka różnica kulturowa) dostrzega, że z koła Marzeny zeszło dużo powietrza (rozwiązana zagadka wolnej jazdy), z auta dopompowują oponę i zalecają po Alpach jeździć szosą – cóż, żeby to było takie proste.
Gdy dojeżdżamy do połaci śniegu robi się chłodniej i ładniej – tak jak powinien wyglądać wjazd na Galibier. Śniegu sporo, ale zadziwiające ile już go stopniało przez miesiąc od otwarcia przełęczy.
W końcu główny cel urlopu został zdobyty. Na przełęczy aż 23 stopnie! Ponownie pełne słońce, piękne widoki. Spędzamy tu prawie dwie godziny, obchodzimy okoliczne ścieżki, obserwujemy doping dla co bardziej nietypowych rowerzystów (np. arabskie nastolatki z Nicei) i zachowania co bardziej nietypowych zagranicznych turystów (głównie tych spoza Europy).
Na zjeździe zrobiło się ładniej niż rano. Na drodze znacznie puściej, góry oświetlone miękkim słońcem – do Valloire zjazd cały czas przerywam postojami na zdjęcia.
Do tego już w dolinie Maurienne (35 stopni) drogę próbują nam przebiec kozice. Ciekawy wybór miejsca zejścia ze skał – prosto na krajówkę, kolej i autostradę
Foto:

Droga na Galibier © turdus23

Col du Galibier © turdus23

Masyw Ecrins © turdus23

Meksykanie czuli się w Francji swobodnie © turdus23

Ponad Plan Lachat © turdus23

Serpentyny na zjeździe © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30953459
Alpy Francuskie: Mollard, Glandon (2)
Niedziela, 23 czerwca 2019 Kategoria Alpy Francuskie 2019, W towarzystwie, Wycieczka wielodniowa
Uczestnicy

Km: | 84.86 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:12 | km/h: | 13.69 |
Pr. maks.: | 62.41 | Temperatura: | 33.0°C | HRmax: | HRavg | ||
2800: | 2800kcal | Podjazdy: | 2125m | Sprzęt: Koga Miyata | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa: La Chambre – Saint-Jean-de-Maurienne
– Villargondran – Albiez-le-Jeune – Col du Mollard (1638) – Saint-Sorlin-d'Arves – Col de la Croix de Fer
(2067) – Col du Glandon (1924) – Saint-Colomban-des-Villards – La Chambre
Czas brutto: 10:05
Dzień 4/18
Czwarty dzień urlopu, ale drugi na rowerze, przywitaliśmy w kempingu, w którym spędzimy cztery noce w La Chambre. Kolejne dni to przełęcze rejonu Maurienne.
Na początek wybraliśmy piękne widoki na Aiguilles d’Arves i klasyczną pętle Le Tour Arvan – Villards.
Na szosach w niedzielny poranek, stosunek rowerów do aut sięgał 9:1 – nawet w dolinie:-) Spokój był przez cały dzień. Mollard i Glandon nie są zbyt popularne wśród turystów, większy ruch mamy tylko na Croix de Fer.
Na której była to już moja druga wizyta i to przyjemniejsza - super widoczność i spokój a poprzednia w 2015 o zachodzie słońca i w pośpiechu za noclegiem.
Na podjeździe wpierw francuski kolarz coś do nas krzyczał, a po chwili świstanie wyjaśniło zagadkę. Przy drodze warowały świstaki. Pierwsze, ale nie ostatnie na tym wyjeździe, były na prawie każdej przełęczy. Wcześniej ich przy drogach nie widywałem choć już czwarty raz byłem w Alpach. Zapewne efekt albo wysokich temperatur albo resztek spokoju tuż przed sezonem.
Na koniec, na Glandon obserwowaliśmy oświetlony Mont Blanc, który towarzyszył nam do ostatniego dnia pobytu, ale ani razu już tak dobrze widoczny (a tylko raz bez obwarzanka chmur). Na przełęczy nieświadomy pasterz prezentował pokaz umiejętności zaganiania owiec przez Border Collie a i tak na dnie doliny, dobrych kilka kilometrów dalej, spotkaliśmy zagubioną niesforną owcę.
Foto:

Pętla Le Tour Arvan - Villards © turdus23

Albiez-le-Jeune © turdus23

Col du Mollard © turdus23

Aiguilles d’Arves © turdus23

Szosa na Col de la Croix de Fer © turdus23

Widok na Col du Glandon © turdus23

Zjazd z Glandon, widok na Mont Blanc © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30953240
Czas brutto: 10:05
Dzień 4/18
Czwarty dzień urlopu, ale drugi na rowerze, przywitaliśmy w kempingu, w którym spędzimy cztery noce w La Chambre. Kolejne dni to przełęcze rejonu Maurienne.
Na początek wybraliśmy piękne widoki na Aiguilles d’Arves i klasyczną pętle Le Tour Arvan – Villards.
Na szosach w niedzielny poranek, stosunek rowerów do aut sięgał 9:1 – nawet w dolinie:-) Spokój był przez cały dzień. Mollard i Glandon nie są zbyt popularne wśród turystów, większy ruch mamy tylko na Croix de Fer.
Na której była to już moja druga wizyta i to przyjemniejsza - super widoczność i spokój a poprzednia w 2015 o zachodzie słońca i w pośpiechu za noclegiem.
Na podjeździe wpierw francuski kolarz coś do nas krzyczał, a po chwili świstanie wyjaśniło zagadkę. Przy drodze warowały świstaki. Pierwsze, ale nie ostatnie na tym wyjeździe, były na prawie każdej przełęczy. Wcześniej ich przy drogach nie widywałem choć już czwarty raz byłem w Alpach. Zapewne efekt albo wysokich temperatur albo resztek spokoju tuż przed sezonem.
Na koniec, na Glandon obserwowaliśmy oświetlony Mont Blanc, który towarzyszył nam do ostatniego dnia pobytu, ale ani razu już tak dobrze widoczny (a tylko raz bez obwarzanka chmur). Na przełęczy nieświadomy pasterz prezentował pokaz umiejętności zaganiania owiec przez Border Collie a i tak na dnie doliny, dobrych kilka kilometrów dalej, spotkaliśmy zagubioną niesforną owcę.
Foto:

Pętla Le Tour Arvan - Villards © turdus23

Albiez-le-Jeune © turdus23

Col du Mollard © turdus23

Aiguilles d’Arves © turdus23

Szosa na Col de la Croix de Fer © turdus23

Widok na Col du Glandon © turdus23

Zjazd z Glandon, widok na Mont Blanc © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30953240
Alpy Francuskie: Colmar (1)
Piątek, 21 czerwca 2019 Kategoria Alpy Francuskie 2019, W towarzystwie, Wycieczka wielodniowa
Uczestnicy

Km: | 119.84 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 07:20 | km/h: | 16.34 |
Pr. maks.: | 48.92 | Temperatura: | 27.0°C | HRmax: | HRavg | ||
2430: | 2430kcal | Podjazdy: | 971m | Sprzęt: Koga Miyata | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa: Neuf-Brisach – Sundhoffen – Colmar – Turckheim – Katzenthal
– Kaysersberg - Necropole nationale de Sigolsheim – Riquewihr – Hunawihr – Ribeauville
– Bergheim – Marckolsheim - Sasbach am Kaiserstuhl – Texaspass (385) - Vogtsburg
im Kaiserstuhl – Burkheim - Breisach am Rhein - Neuf-Brisach
Czas brutto: 12:30
Dzień 2/18
Po tranzycie przez Niemcy z przerwą na sentymentalne odwiedzinami w Kirchberg an der Jagst zostaliśmy na dwie noce w Neuf-Brisach - głównie celem przeczekania opadów w Alpach. W Alzacji jednak też jest gdzie jeździć a tym bardziej co zwiedzać.
Już samo Neuf-Brisach to zachowana twierdza Ludwika XIV a dalej było tylko ciekawiej. Majestatyczne Colmar, niemal absurdalnie kolorowe miasteczka rozjaśniające ten pochmurny dzień: Turckheim, Kaysersberg, Riquewihr, Ribeauville. Przemieszane z średniowiecznymi wioskami, warowniami, winnicami i Wogezami.
Sama Alzacja to oczywiście kulturowo ziemia pogranicza z bardzo odczuwalnym piętnem wieków rywalizacji francusko – niemieckiej. Przed przekroczeniem Renu nie brak bunkrów i czołgów wśród pól. W Marckolsheim jest ogólnodostępne muzeum Linii Maginota. Nad Sigolsheim łopoczą flagi: amerykańska (monument Colmar Pocket)i francuska (Necropole Nationale) nad wydzielonymi kwaterami nagrobków dla dzielnych francuzów każdego wyznania (walczące tu oddziały pochodziły z Afryki Północnej).
Wszystko razem nagromadzone na obszarze 75 kilometrów jazdy spowodowało że niewątpliwie też ładny teren Kaiserstuhl i jego osady po niemieckiej stronie Renu już nie robiły wrażenia. Zapamiętać dała się za to przełączka Texaspass – przy czekających nas alpejskich gigantach niby śmieszne – 375 m n.p.m – ale wpadające w pamięć dzięki 16% nachylenia.
Jeszcze zachód słońca nad Renem i mogliśmy się szykować do kontunuowania kolejnego dnia tranzytu w Alpy. Miało być rowerowanie po Genewie albo Annecy ale schodzący z Alp monsun uniemożliwiał okresami nawet jazdę autem a co dopiero rowerem.
Dojechaliśmy zatem w francuskie Alpy – według prognoz akurat na trzy dniowe okienko pogodowe które w rzeczywistości okazało się dwu tygodniową falą upałów. Rekordową w historii Francji.
Foto:

Colmar © turdus23

Turckheim © turdus23

Kaysersberg © turdus23

Kaysersberg, Eglise Sainte-Croix © turdus23

Kaysersberg z winnic © turdus23

Necropole Nationale de Sigolsheim © turdus23

Riquewihr © turdus23

Hunawihr, Dolina Renu i Schwarzwald © turdus23

Zamki nad Ribeauville © turdus23

Ribeauville © turdus23

Kaiserstuhl, widok z Texaspass na Totenkopf © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30952906
Czas brutto: 12:30
Dzień 2/18
Po tranzycie przez Niemcy z przerwą na sentymentalne odwiedzinami w Kirchberg an der Jagst zostaliśmy na dwie noce w Neuf-Brisach - głównie celem przeczekania opadów w Alpach. W Alzacji jednak też jest gdzie jeździć a tym bardziej co zwiedzać.
Już samo Neuf-Brisach to zachowana twierdza Ludwika XIV a dalej było tylko ciekawiej. Majestatyczne Colmar, niemal absurdalnie kolorowe miasteczka rozjaśniające ten pochmurny dzień: Turckheim, Kaysersberg, Riquewihr, Ribeauville. Przemieszane z średniowiecznymi wioskami, warowniami, winnicami i Wogezami.
Sama Alzacja to oczywiście kulturowo ziemia pogranicza z bardzo odczuwalnym piętnem wieków rywalizacji francusko – niemieckiej. Przed przekroczeniem Renu nie brak bunkrów i czołgów wśród pól. W Marckolsheim jest ogólnodostępne muzeum Linii Maginota. Nad Sigolsheim łopoczą flagi: amerykańska (monument Colmar Pocket)i francuska (Necropole Nationale) nad wydzielonymi kwaterami nagrobków dla dzielnych francuzów każdego wyznania (walczące tu oddziały pochodziły z Afryki Północnej).
Wszystko razem nagromadzone na obszarze 75 kilometrów jazdy spowodowało że niewątpliwie też ładny teren Kaiserstuhl i jego osady po niemieckiej stronie Renu już nie robiły wrażenia. Zapamiętać dała się za to przełączka Texaspass – przy czekających nas alpejskich gigantach niby śmieszne – 375 m n.p.m – ale wpadające w pamięć dzięki 16% nachylenia.
Jeszcze zachód słońca nad Renem i mogliśmy się szykować do kontunuowania kolejnego dnia tranzytu w Alpy. Miało być rowerowanie po Genewie albo Annecy ale schodzący z Alp monsun uniemożliwiał okresami nawet jazdę autem a co dopiero rowerem.
Dojechaliśmy zatem w francuskie Alpy – według prognoz akurat na trzy dniowe okienko pogodowe które w rzeczywistości okazało się dwu tygodniową falą upałów. Rekordową w historii Francji.
Foto:

Colmar © turdus23

Turckheim © turdus23

Kaysersberg © turdus23

Kaysersberg, Eglise Sainte-Croix © turdus23

Kaysersberg z winnic © turdus23

Necropole Nationale de Sigolsheim © turdus23

Riquewihr © turdus23

Hunawihr, Dolina Renu i Schwarzwald © turdus23

Zamki nad Ribeauville © turdus23

Ribeauville © turdus23

Kaiserstuhl, widok z Texaspass na Totenkopf © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30952906
Praca
Środa, 19 czerwca 2019 Kategoria Praca
Km: | 20.52 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:02 | km/h: | 19.86 |
Pr. maks.: | 37.00 | Temperatura: | 28.0°C | HRmax: | HRavg | ||
350: | 350kcal | Podjazdy: | 158m | Sprzęt: Author Horizon | Aktywność: Jazda na rowerze |