Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2014
Dystans całkowity: | 1263.64 km (w terenie 34.50 km; 2.73%) |
Czas w ruchu: | 67:30 |
Średnia prędkość: | 18.72 km/h |
Maksymalna prędkość: | 69.45 km/h |
Suma podjazdów: | 10082 m |
Suma kalorii: | 26610 kcal |
Liczba aktywności: | 23 |
Średnio na aktywność: | 54.94 km i 2h 56m |
Więcej statystyk |
Alpy Retyckie: Podsumowanie
Poniedziałek, 4 sierpnia 2014 Kategoria Alpy Retyckie 2014
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Koga Miyata | Aktywność: Jazda na rowerze |

Czas: 07 lipiec 2014 – 03 sierpień 2014
Po sukcesie zeszłorocznej wyprawy, pierwotne złożenia na ten rok zakładały raczej rejon śródziemnomorski aniżeli alpejski. Przewinęły się jeszcze pomysły na Gruzję, Izrael, przez dłuższy czas wybierałem się do Norwegii. A skończyło się znów na Alpach. Tym razem trasa wiodła przez pasma na zachód od Dolomitów, położonych w austriacko - szwajcarsko – włosko – niemieckim pograniczu. Z grubsza ująwszy wybrałem się w Alpy Retyckie.
Szybki i mobilny dojazd koleją, atrakcyjne tereny, zarówno rowerowo jaki i krajobrazowo, plus duże zróżnicowanie tak przyrodnicze jak i kulturowe. To atuty. Minus, duże ryzyko nieprzyjemności pogodowych – jak to w samym środku dużego pasma górskiego.
Ryzyko się w pełni zrealizowało, padło prawie codziennie. Ponoć najbardziej deszczowy lipiec w Szwajcarii od 60 lat. Nęcące górskie krajobrazy znikły za ciemnymi powałami chmur. Nie jedna przełęcz, nie jeden dzień i nie jedna noc były chwilami próby i cierpień. Nie koniecznie dobrze zdanymi, czy to przez materiał ludzi czy sprzęt. Suma summarum wciąż jednak jechałem i ostatecznie dojechałem cały i zdrowy.
Z perspektywy 3 lat wciąż jest to najcięższa wyprawa, najbardziej obfitująca w deszcz, niespodzianki i dziwne przypadki, głównie nieprzyjemne. Samo życie.
Na pewno nie raz, ratowała mnie najlepsza póki, co wypracowana przed urlopem forma, niewątpliwa w tym zasługa poprzedzającego o półtora miesiąca wyjazd Maratonu Podróżnika.
Jak nie ma nic innego to zostają własne siły i rezerwa w budżecie (tym razem była na szczęście spora, bo nie planowanych wydatków było trochę).
Udało się zrealizować sporo jak na warunki atmosferyczne i mało, szczególnie Szwajcarii w stosunku do zamysłu wyprawy. Najbardziej doskwierający brak – Eiger – udało się zrealizować rok później, w o niebo lepszej pogodzie.
Wyjazd w liczbach
- 17 dni
- 15 dni z deszczem
- 8 burzy
- 2 dni pełnego słońca (w tym 1 dojazdu pociągami).
- 9 pociągowych przesiadek by dojechać tam i z powrotem
- 26 podjazdów
- 11 przełęczy ponad 2000 m n.p.m.
- 5 państw
- 11 dni urlopu
- 1 (jedyny) niezabrany telefon
- niecałe 2 stopnie temperatury minimalnej (Davos)
- 2 niegrzecznych Holendrów
- 2 spotkanych polaków (tylko i tylko na Stelvio)
- 4 szwajcarów towarzyszących mi na swoich rowerach
- 4 jazdy nocne
- jeden przystanek i 3 bary służące za noclegownie
- 14 nocy pod namiotem
- 3 „na dziko”
- 10 na kempingach (w tym 3 na jednym „bazowym”)
- 6 kempingów opłaconych
- 4 kempingi bez uiszczania opłaty
- 120 niecałych godzin pedałowania
- 1400 pożegnanych złotówek, w tym 120zł za nowy telefon (plus niewliczone 250zł skradzionych przez automat DB).
- 1670 pociągo – kilomerów z Ceske Drahy i Deutsche Bahn
- 1724 rowero - kilometrów
- 2210 m podjazdu względnego (Silz > Tiefenbachferner Gletscher)
- 3030 m n.p.m. Rifugio Pirovano, najwyższy punkt wyprawy.
- 26613 metrów przewyższenia
- prawie 52 tyś kalorii.
Relacja zdjęciowa, w częściach:
Alpy Retyckie 2014/ vol.1: Ötztal, Trentino-Alto Adige |
vol.3: Parco dello Stelvio, Innradweg
Przybliżona trasa:
Praca
Poniedziałek, 4 sierpnia 2014 Kategoria Praca
Km: | 12.85 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:38 | km/h: | 20.29 |
Pr. maks.: | 35.23 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | HRavg | ||
200: | 200kcal | Podjazdy: | 73m | Sprzęt: Koga Miyata | Aktywność: Jazda na rowerze |
Alpy Retyckie: Pilzno (17)
Niedziela, 3 sierpnia 2014 Kategoria Alpy Retyckie 2014, Wycieczka wielodniowa
Km: | 83.33 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:04 | km/h: | 20.49 |
Pr. maks.: | 65.14 | Temperatura: | 27.0°C | HRmax: | HRavg | ||
1735: | 1735kcal | Podjazdy: | 585m | Sprzęt: Koga Miyata | Aktywność: Jazda na rowerze |
Alpy Retyckie: Dzień 17/17
Trasa: Zelezna Ruda – Klatovy - Pilzno – PKP – Praga – PKP – Bohumin – auto - Chorzów
Mapa:
Czas brutto: 15:00
Do południa, w końcu nie górska trasa i krajobraz, w końcu też ciepło i słonecznie, czyli 80km do Pilzna. Krótka wizyta na rynku i godzina czekania w wagonie na spóźniony odjazdy pośpiecha do Pragi. Okazało się, że czekał na Pendolino – bezpośrednio do Bohumina – którego nie zauważyłem w rozkładzie. W efekcie, w Pradze spóźniłem się na przesiadkę i reklamacyjnie dostałem miejscówkę na ostanie miejsce na rower w kierunku Ostrawy, czyli kolejne Pendolino – co się odwlecze to nie uciecze.
Po 23 zameldowałem się na dworcu w Bohuminie i już autem przewieziono mnie z dobytkiem, do Chorzowa, wieńcząc wyprawę.
Fotka dnia:

Powrót do Bohumina © turdus23
Fotki:
WIĘCEJ ZDJĘĆ Z WYPRAWY
.
Trasa: Zelezna Ruda – Klatovy - Pilzno – PKP – Praga – PKP – Bohumin – auto - Chorzów
Mapa:
Czas brutto: 15:00
Do południa, w końcu nie górska trasa i krajobraz, w końcu też ciepło i słonecznie, czyli 80km do Pilzna. Krótka wizyta na rynku i godzina czekania w wagonie na spóźniony odjazdy pośpiecha do Pragi. Okazało się, że czekał na Pendolino – bezpośrednio do Bohumina – którego nie zauważyłem w rozkładzie. W efekcie, w Pradze spóźniłem się na przesiadkę i reklamacyjnie dostałem miejscówkę na ostanie miejsce na rower w kierunku Ostrawy, czyli kolejne Pendolino – co się odwlecze to nie uciecze.
Po 23 zameldowałem się na dworcu w Bohuminie i już autem przewieziono mnie z dobytkiem, do Chorzowa, wieńcząc wyprawę.
Fotka dnia:

Powrót do Bohumina © turdus23
Fotki:
WIĘCEJ ZDJĘĆ Z WYPRAWY
.
Alpy Retyckie: GaPa (16)
Sobota, 2 sierpnia 2014 Kategoria Alpy Retyckie 2014, Wycieczka wielodniowa
Km: | 60.41 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:45 | km/h: | 12.72 |
Pr. maks.: | 65.57 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | HRavg | ||
1757: | 1757kcal | Podjazdy: | 958m | Sprzęt: Koga Miyata | Aktywność: Jazda na rowerze |
Alpy Retyckie: Dzień 16/17
Trasa: Telfs – Seefeld In Tirol – Weidach – Mittenwald – Klais – Garmisch Partenkirchen – PKP – Monachium – PKP – Plattling – PKP – Bayerisch Eisenstain – Zelezna Ruda
Mapa:
Czas brutto: 16:10
Gdzieś po czwartej ruszyłem pod górę, w stronę Seefeld. By już o pełnym słońcu wjechać do Niemiec, boczną drogą do Mittenwaldu. Ostatnie zakupy w najtańszym na trasie Penny i próba zakupy biletu weekendowego na kolej w automacie – nieudana. Po prostej do GaPa na pociąg, kolejna próba zakupu biletu w automacie, nieudana i zakup biletu w kasie. Po 3 tygodniach zauważyłem, że karta naliczyła mi 3 transakcje. Takie pokłosie braku gotówki.
Z dwoma przesiadkami i burzami z oknami, dojechałem pod czeską granicę, w Szumawy. Tradycyjnie wjazd do naszych południowych sąsiadów wywołał sporo szczęścia – w końcu dało się normalnie dogadać i korzystać z dopasowanych do polskich realiów cen.
Ostatni nocleg bez kombinowania na kempingu w Zeleznej Rudzie.
Fotka dnia:

Poranny widok na Dolinę Innu © turdus23
Fotki:
WIĘCEJ ZDJĘĆ Z WYPRAWY
Trasa: Telfs – Seefeld In Tirol – Weidach – Mittenwald – Klais – Garmisch Partenkirchen – PKP – Monachium – PKP – Plattling – PKP – Bayerisch Eisenstain – Zelezna Ruda
Mapa:
Czas brutto: 16:10
Gdzieś po czwartej ruszyłem pod górę, w stronę Seefeld. By już o pełnym słońcu wjechać do Niemiec, boczną drogą do Mittenwaldu. Ostatnie zakupy w najtańszym na trasie Penny i próba zakupy biletu weekendowego na kolej w automacie – nieudana. Po prostej do GaPa na pociąg, kolejna próba zakupu biletu w automacie, nieudana i zakup biletu w kasie. Po 3 tygodniach zauważyłem, że karta naliczyła mi 3 transakcje. Takie pokłosie braku gotówki.
Z dwoma przesiadkami i burzami z oknami, dojechałem pod czeską granicę, w Szumawy. Tradycyjnie wjazd do naszych południowych sąsiadów wywołał sporo szczęścia – w końcu dało się normalnie dogadać i korzystać z dopasowanych do polskich realiów cen.
Ostatni nocleg bez kombinowania na kempingu w Zeleznej Rudzie.
Fotka dnia:

Poranny widok na Dolinę Innu © turdus23
Fotki:
WIĘCEJ ZDJĘĆ Z WYPRAWY
Alpy Retyckie: Scoul (15)
Piątek, 1 sierpnia 2014 Kategoria Alpy Retyckie 2014, Wycieczka wielodniowa
Km: | 182.23 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 10:05 | km/h: | 18.07 |
Pr. maks.: | 69.45 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | HRavg | ||
4355: | 4355kcal | Podjazdy: | 1694m | Sprzęt: Koga Miyata | Aktywność: Jazda na rowerze |
Alpy Retyckie: Dzień 15/17
Trasa: Santa Maria – Ofenpass – Zernez – Sur En – Scoul – Pfunds – Landeck – Imst – Roppen – Stams - Telfs
Mapa:
Czas brutto: 15:30
Rano słoneczny podjazd na niezbyt urodziwą Ofenpass. Na zjeździe goniąca burza wymuszająca przerwę za Zernez. Po burzy dalszy zjazd doliną Innu z przerwą na wydanie bilonu z franków w Scoul. W okolicy granicy ładny kanion, dojazd leśną ścieżką rowerową po stronie Helwetów (dziwne jak na tak bogaty kraj), po stronie austryjackiej śliczny asfalcie aż za Imst – czyli Innradweg.
Tak miło przemieszczałem się mniej więcej do zmroku, od Otztal znaną mi sprzed 16 dni drogą do Telfs. Bez owocnie rozglądałem się za jakimś miejscem na krótki biwak jednak szybko zrezygnowałem wahając się czy nie jechać aż do Innsbrucka. Mijając Telfs krzywo przytrzymałem rower i słaby, ale jednak ból zalecił pozostać w miasteczku. Nocleg (taki trzygodzinny) wypadł na osłoniętym przystanku. O dziwo nocne autobusy w 15 tyś mieście jeździły, co godzinę – w Katowicach nie realne.
Fotka dnia:

Stacja Lavin w Dolinie Innu © turdus23
Fotki:
WIĘCEJ ZDJĘĆ Z WYPRAWY
Trasa: Santa Maria – Ofenpass – Zernez – Sur En – Scoul – Pfunds – Landeck – Imst – Roppen – Stams - Telfs
Mapa:
Czas brutto: 15:30
Rano słoneczny podjazd na niezbyt urodziwą Ofenpass. Na zjeździe goniąca burza wymuszająca przerwę za Zernez. Po burzy dalszy zjazd doliną Innu z przerwą na wydanie bilonu z franków w Scoul. W okolicy granicy ładny kanion, dojazd leśną ścieżką rowerową po stronie Helwetów (dziwne jak na tak bogaty kraj), po stronie austryjackiej śliczny asfalcie aż za Imst – czyli Innradweg.
Tak miło przemieszczałem się mniej więcej do zmroku, od Otztal znaną mi sprzed 16 dni drogą do Telfs. Bez owocnie rozglądałem się za jakimś miejscem na krótki biwak jednak szybko zrezygnowałem wahając się czy nie jechać aż do Innsbrucka. Mijając Telfs krzywo przytrzymałem rower i słaby, ale jednak ból zalecił pozostać w miasteczku. Nocleg (taki trzygodzinny) wypadł na osłoniętym przystanku. O dziwo nocne autobusy w 15 tyś mieście jeździły, co godzinę – w Katowicach nie realne.
Fotka dnia:

Stacja Lavin w Dolinie Innu © turdus23
Fotki:
WIĘCEJ ZDJĘĆ Z WYPRAWY