Wpisy archiwalne w kategorii
W towarzystwie
Dystans całkowity: | 23561.13 km (w terenie 1352.60 km; 5.74%) |
Czas w ruchu: | 1395:04 |
Średnia prędkość: | 16.43 km/h |
Maksymalna prędkość: | 76.23 km/h |
Suma podjazdów: | 236186 m |
Suma kalorii: | 538906 kcal |
Liczba aktywności: | 308 |
Średnio na aktywność: | 76.50 km i 4h 52m |
Więcej statystyk |
Alpy Francuskie: Plan du Lac (5)
Środa, 26 czerwca 2019 Kategoria Alpy Francuskie 2019, W towarzystwie, Wycieczka wielodniowa
Km: | 32.96 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:50 | km/h: | 11.63 |
Pr. maks.: | 54.80 | Temperatura: | 33.0°C | HRmax: | HRavg | ||
1140: | 1140kcal | Podjazdy: | 1090m | Sprzęt: Koga Miyata | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa: La Chambre – auto – Termignon – Refuge du Plan du Lac (2380) – Termignon – auto (p.
Mont Cenis) – Susa – Briancon – Saint-Crepin
Czas brutto: 4:40
Dzień 7/18
Piekielne prognozy pogody (44 stopnie w Awinionie) a także niechęć do zjeżdżania z Alp z sakwami na Nizinę Padańską skłaniają nas do kontynuowania wyjazdu w towarzystwie samochodu i kręcenie na rowerze przez kolejne dni tak wysoko jak to możliwe.
Wpierw kierujemy się do górnej Doliny Maurienne, na podjazd do Plan du Lac. Droga pusta, góry bardziej zaśnieżone, temperatury bardziej znośne. Część rowerowa udana.
Dalsza część dnia to już tranzyt przez Col du Mont-Cenis. Nad jeziorem przeczekujemy najcieplejszy okres dnia i obserwujemy absurdalny kontrast - czysta spokojna Dolina Maurienne i dudniąca, osnuta ciężkim smogiem Dolina Susy. Po sjeście przebijam się przez samochodową anarchię Susy i już zaskakująco pustą szosą przez Col de Montgenèvre wracam do rowerowej Francji. Na granicy już grzmi a po kontroli przez uśmiechniętą Panią Żandarm zaczyna padać. Na szczęście jak każdy deszcz przez te dwa tygodnie łapie nas zgodnie z planem czyli w aucie lub namiocie:-)
O zmierzchu dziki biwak zakładamy w zagajniku nieopodal parkingu przez Saint-Crepin.
Foto:

Widok na szczyt Dent Parrachée © turdus23

Końcówka podjazdu © turdus23

Plan du Lac © turdus23

Col du Mont Cenis © turdus23

Smog nad Val di Susa z Lac du Mont Cenis © turdus23

Dolina Durance nad Argentière-la-Bessée © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30961885
Czas brutto: 4:40
Dzień 7/18
Piekielne prognozy pogody (44 stopnie w Awinionie) a także niechęć do zjeżdżania z Alp z sakwami na Nizinę Padańską skłaniają nas do kontynuowania wyjazdu w towarzystwie samochodu i kręcenie na rowerze przez kolejne dni tak wysoko jak to możliwe.
Wpierw kierujemy się do górnej Doliny Maurienne, na podjazd do Plan du Lac. Droga pusta, góry bardziej zaśnieżone, temperatury bardziej znośne. Część rowerowa udana.
Dalsza część dnia to już tranzyt przez Col du Mont-Cenis. Nad jeziorem przeczekujemy najcieplejszy okres dnia i obserwujemy absurdalny kontrast - czysta spokojna Dolina Maurienne i dudniąca, osnuta ciężkim smogiem Dolina Susy. Po sjeście przebijam się przez samochodową anarchię Susy i już zaskakująco pustą szosą przez Col de Montgenèvre wracam do rowerowej Francji. Na granicy już grzmi a po kontroli przez uśmiechniętą Panią Żandarm zaczyna padać. Na szczęście jak każdy deszcz przez te dwa tygodnie łapie nas zgodnie z planem czyli w aucie lub namiocie:-)
O zmierzchu dziki biwak zakładamy w zagajniku nieopodal parkingu przez Saint-Crepin.
Foto:

Widok na szczyt Dent Parrachée © turdus23

Końcówka podjazdu © turdus23

Plan du Lac © turdus23

Col du Mont Cenis © turdus23

Smog nad Val di Susa z Lac du Mont Cenis © turdus23

Dolina Durance nad Argentière-la-Bessée © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30961885
Alpy Francuskie: Chaussy, Madeleine (4)
Wtorek, 25 czerwca 2019 Kategoria Alpy Francuskie 2019, W towarzystwie, Wycieczka wielodniowa
Uczestnicy

Km: | 61.84 | Km teren: | 8.00 | Czas: | 05:18 | km/h: | 11.67 |
Pr. maks.: | 61.91 | Temperatura: | 36.0°C | HRmax: | HRavg | ||
2250: | 2250kcal | Podjazdy: | 2165m | Sprzęt: Koga Miyata | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa: La Chambre – Pontamafrey – Montvernier – Montpascal – Col du Chaussy (1533) – Lac du
Loup – La Bouffaz (1920) – Col de la
Madeleine (2000) – Longchamp – La Chambre
Czas brutto: 9:45
Dzień 6/18
Rano w jeździe doliną towarzyszy nam miejscowy Francuz, odbywający codzienny trening, na który zjeżdża z przysiółka na dwóch tysiącach metrów. Jak widać można mieć zgoła inne problemy, aniżeli znane, choćby z Polski, poszukiwanie ciekawych podjazdów.
Rozdzielamy się gdy zaczynamy wspinaczkę na znane z Tour de France serpentyny Col du Chaussy. Wszystko jest tu intrygująco ciasne. Na wypłaszczeniu przebijam oponę. Na szczęście wioska Montvernier oferuję schronienie od upału w cieniu dobrej biblioteki i tradycyjne źródło z eau potable.
Dalsza droga spokojnymi i gorącymi łąkami okolicami wiedzie nas przez Lac du Loup i dalej już szutrami nad Longchamp, prosto na końcówkę podjazdu na Col de la Madeleine. Zamiast widoków mamy jednak od ranna bardzo słabą przejrzystość powietrza. Mikroklimat Alp nie przywykł do takich afrykańskich temperatur – wszystko tu paruje a każdy cień jest na wagę złota.
Foto:

Pontamafrey © turdus23

Agrafki na Col du Chaussy © turdus23

Chaine de Belledonne © turdus23

Łąki nad Lac du Loup © turdus23

Col de la Madeleine © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30953768
Czas brutto: 9:45
Dzień 6/18
Rano w jeździe doliną towarzyszy nam miejscowy Francuz, odbywający codzienny trening, na który zjeżdża z przysiółka na dwóch tysiącach metrów. Jak widać można mieć zgoła inne problemy, aniżeli znane, choćby z Polski, poszukiwanie ciekawych podjazdów.
Rozdzielamy się gdy zaczynamy wspinaczkę na znane z Tour de France serpentyny Col du Chaussy. Wszystko jest tu intrygująco ciasne. Na wypłaszczeniu przebijam oponę. Na szczęście wioska Montvernier oferuję schronienie od upału w cieniu dobrej biblioteki i tradycyjne źródło z eau potable.
Dalsza droga spokojnymi i gorącymi łąkami okolicami wiedzie nas przez Lac du Loup i dalej już szutrami nad Longchamp, prosto na końcówkę podjazdu na Col de la Madeleine. Zamiast widoków mamy jednak od ranna bardzo słabą przejrzystość powietrza. Mikroklimat Alp nie przywykł do takich afrykańskich temperatur – wszystko tu paruje a każdy cień jest na wagę złota.
Foto:

Pontamafrey © turdus23

Agrafki na Col du Chaussy © turdus23

Chaine de Belledonne © turdus23

Łąki nad Lac du Loup © turdus23

Col de la Madeleine © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30953768
Alpy Francuskie: Galibier (3)
Poniedziałek, 24 czerwca 2019 Kategoria Alpy Francuskie 2019, W towarzystwie, Wycieczka wielodniowa
Uczestnicy

Km: | 124.74 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:26 | km/h: | 14.79 |
Pr. maks.: | 61.89 | Temperatura: | 35.0°C | HRmax: | HRavg | ||
3825: | 3825kcal | Podjazdy: | 2595m | Sprzęt: Koga Miyata | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa: La Chambre – Saint
Jean de Maurienne – Saint Michel de Maurienne – Col du Télégraphe (1566) – Valloire – Col
du Galibier (2642) – Valloire – Col du Télégraphe (1566) – Saint Michel de Maurienne – La
Chambre
Czas brutto: 14:15
Dzień 5/18
Koło 7 rano w dolinie przy Saint Jean zrobił się spory ruch. Po skręcie na Col du Télégraphe ubywa aut, za to przybywa rowerów. Do zjazdu na Valmeinier jadę w równo jadącej grupce kolarek, tam jednak czekam na Marzenę i dalej spokojnie (za spokojnie) pniemy się razem w górę. Pomimo nabieranej wysokości nie robi się też chłodniej i to pomimo że znika słońce. Przez Valloire jedziemy już w gorącej ponurej i dusznej zawiesinie. W efekcie szybko rezygnuje ze zjazdu na Lautarnet i powrotu przez Glandon – to nie jest pogoda do bicia rekordów.
Jedna z grupek francuskich emerytów (taka różnica kulturowa) dostrzega, że z koła Marzeny zeszło dużo powietrza (rozwiązana zagadka wolnej jazdy), z auta dopompowują oponę i zalecają po Alpach jeździć szosą – cóż, żeby to było takie proste.
Gdy dojeżdżamy do połaci śniegu robi się chłodniej i ładniej – tak jak powinien wyglądać wjazd na Galibier. Śniegu sporo, ale zadziwiające ile już go stopniało przez miesiąc od otwarcia przełęczy.
W końcu główny cel urlopu został zdobyty. Na przełęczy aż 23 stopnie! Ponownie pełne słońce, piękne widoki. Spędzamy tu prawie dwie godziny, obchodzimy okoliczne ścieżki, obserwujemy doping dla co bardziej nietypowych rowerzystów (np. arabskie nastolatki z Nicei) i zachowania co bardziej nietypowych zagranicznych turystów (głównie tych spoza Europy).
Na zjeździe zrobiło się ładniej niż rano. Na drodze znacznie puściej, góry oświetlone miękkim słońcem – do Valloire zjazd cały czas przerywam postojami na zdjęcia.
Do tego już w dolinie Maurienne (35 stopni) drogę próbują nam przebiec kozice. Ciekawy wybór miejsca zejścia ze skał – prosto na krajówkę, kolej i autostradę
Foto:

Droga na Galibier © turdus23

Col du Galibier © turdus23

Masyw Ecrins © turdus23

Meksykanie czuli się w Francji swobodnie © turdus23

Ponad Plan Lachat © turdus23

Serpentyny na zjeździe © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30953459
Czas brutto: 14:15
Dzień 5/18
Koło 7 rano w dolinie przy Saint Jean zrobił się spory ruch. Po skręcie na Col du Télégraphe ubywa aut, za to przybywa rowerów. Do zjazdu na Valmeinier jadę w równo jadącej grupce kolarek, tam jednak czekam na Marzenę i dalej spokojnie (za spokojnie) pniemy się razem w górę. Pomimo nabieranej wysokości nie robi się też chłodniej i to pomimo że znika słońce. Przez Valloire jedziemy już w gorącej ponurej i dusznej zawiesinie. W efekcie szybko rezygnuje ze zjazdu na Lautarnet i powrotu przez Glandon – to nie jest pogoda do bicia rekordów.
Jedna z grupek francuskich emerytów (taka różnica kulturowa) dostrzega, że z koła Marzeny zeszło dużo powietrza (rozwiązana zagadka wolnej jazdy), z auta dopompowują oponę i zalecają po Alpach jeździć szosą – cóż, żeby to było takie proste.
Gdy dojeżdżamy do połaci śniegu robi się chłodniej i ładniej – tak jak powinien wyglądać wjazd na Galibier. Śniegu sporo, ale zadziwiające ile już go stopniało przez miesiąc od otwarcia przełęczy.
W końcu główny cel urlopu został zdobyty. Na przełęczy aż 23 stopnie! Ponownie pełne słońce, piękne widoki. Spędzamy tu prawie dwie godziny, obchodzimy okoliczne ścieżki, obserwujemy doping dla co bardziej nietypowych rowerzystów (np. arabskie nastolatki z Nicei) i zachowania co bardziej nietypowych zagranicznych turystów (głównie tych spoza Europy).
Na zjeździe zrobiło się ładniej niż rano. Na drodze znacznie puściej, góry oświetlone miękkim słońcem – do Valloire zjazd cały czas przerywam postojami na zdjęcia.
Do tego już w dolinie Maurienne (35 stopni) drogę próbują nam przebiec kozice. Ciekawy wybór miejsca zejścia ze skał – prosto na krajówkę, kolej i autostradę
Foto:

Droga na Galibier © turdus23

Col du Galibier © turdus23

Masyw Ecrins © turdus23

Meksykanie czuli się w Francji swobodnie © turdus23

Ponad Plan Lachat © turdus23

Serpentyny na zjeździe © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30953459
Alpy Francuskie: Mollard, Glandon (2)
Niedziela, 23 czerwca 2019 Kategoria Alpy Francuskie 2019, W towarzystwie, Wycieczka wielodniowa
Uczestnicy

Km: | 84.86 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:12 | km/h: | 13.69 |
Pr. maks.: | 62.41 | Temperatura: | 33.0°C | HRmax: | HRavg | ||
2800: | 2800kcal | Podjazdy: | 2125m | Sprzęt: Koga Miyata | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa: La Chambre – Saint-Jean-de-Maurienne
– Villargondran – Albiez-le-Jeune – Col du Mollard (1638) – Saint-Sorlin-d'Arves – Col de la Croix de Fer
(2067) – Col du Glandon (1924) – Saint-Colomban-des-Villards – La Chambre
Czas brutto: 10:05
Dzień 4/18
Czwarty dzień urlopu, ale drugi na rowerze, przywitaliśmy w kempingu, w którym spędzimy cztery noce w La Chambre. Kolejne dni to przełęcze rejonu Maurienne.
Na początek wybraliśmy piękne widoki na Aiguilles d’Arves i klasyczną pętle Le Tour Arvan – Villards.
Na szosach w niedzielny poranek, stosunek rowerów do aut sięgał 9:1 – nawet w dolinie:-) Spokój był przez cały dzień. Mollard i Glandon nie są zbyt popularne wśród turystów, większy ruch mamy tylko na Croix de Fer.
Na której była to już moja druga wizyta i to przyjemniejsza - super widoczność i spokój a poprzednia w 2015 o zachodzie słońca i w pośpiechu za noclegiem.
Na podjeździe wpierw francuski kolarz coś do nas krzyczał, a po chwili świstanie wyjaśniło zagadkę. Przy drodze warowały świstaki. Pierwsze, ale nie ostatnie na tym wyjeździe, były na prawie każdej przełęczy. Wcześniej ich przy drogach nie widywałem choć już czwarty raz byłem w Alpach. Zapewne efekt albo wysokich temperatur albo resztek spokoju tuż przed sezonem.
Na koniec, na Glandon obserwowaliśmy oświetlony Mont Blanc, który towarzyszył nam do ostatniego dnia pobytu, ale ani razu już tak dobrze widoczny (a tylko raz bez obwarzanka chmur). Na przełęczy nieświadomy pasterz prezentował pokaz umiejętności zaganiania owiec przez Border Collie a i tak na dnie doliny, dobrych kilka kilometrów dalej, spotkaliśmy zagubioną niesforną owcę.
Foto:

Pętla Le Tour Arvan - Villards © turdus23

Albiez-le-Jeune © turdus23

Col du Mollard © turdus23

Aiguilles d’Arves © turdus23

Szosa na Col de la Croix de Fer © turdus23

Widok na Col du Glandon © turdus23

Zjazd z Glandon, widok na Mont Blanc © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30953240
Czas brutto: 10:05
Dzień 4/18
Czwarty dzień urlopu, ale drugi na rowerze, przywitaliśmy w kempingu, w którym spędzimy cztery noce w La Chambre. Kolejne dni to przełęcze rejonu Maurienne.
Na początek wybraliśmy piękne widoki na Aiguilles d’Arves i klasyczną pętle Le Tour Arvan – Villards.
Na szosach w niedzielny poranek, stosunek rowerów do aut sięgał 9:1 – nawet w dolinie:-) Spokój był przez cały dzień. Mollard i Glandon nie są zbyt popularne wśród turystów, większy ruch mamy tylko na Croix de Fer.
Na której była to już moja druga wizyta i to przyjemniejsza - super widoczność i spokój a poprzednia w 2015 o zachodzie słońca i w pośpiechu za noclegiem.
Na podjeździe wpierw francuski kolarz coś do nas krzyczał, a po chwili świstanie wyjaśniło zagadkę. Przy drodze warowały świstaki. Pierwsze, ale nie ostatnie na tym wyjeździe, były na prawie każdej przełęczy. Wcześniej ich przy drogach nie widywałem choć już czwarty raz byłem w Alpach. Zapewne efekt albo wysokich temperatur albo resztek spokoju tuż przed sezonem.
Na koniec, na Glandon obserwowaliśmy oświetlony Mont Blanc, który towarzyszył nam do ostatniego dnia pobytu, ale ani razu już tak dobrze widoczny (a tylko raz bez obwarzanka chmur). Na przełęczy nieświadomy pasterz prezentował pokaz umiejętności zaganiania owiec przez Border Collie a i tak na dnie doliny, dobrych kilka kilometrów dalej, spotkaliśmy zagubioną niesforną owcę.
Foto:

Pętla Le Tour Arvan - Villards © turdus23

Albiez-le-Jeune © turdus23

Col du Mollard © turdus23

Aiguilles d’Arves © turdus23

Szosa na Col de la Croix de Fer © turdus23

Widok na Col du Glandon © turdus23

Zjazd z Glandon, widok na Mont Blanc © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30953240
Alpy Francuskie: Colmar (1)
Piątek, 21 czerwca 2019 Kategoria Alpy Francuskie 2019, W towarzystwie, Wycieczka wielodniowa
Uczestnicy

Km: | 119.84 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 07:20 | km/h: | 16.34 |
Pr. maks.: | 48.92 | Temperatura: | 27.0°C | HRmax: | HRavg | ||
2430: | 2430kcal | Podjazdy: | 971m | Sprzęt: Koga Miyata | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa: Neuf-Brisach – Sundhoffen – Colmar – Turckheim – Katzenthal
– Kaysersberg - Necropole nationale de Sigolsheim – Riquewihr – Hunawihr – Ribeauville
– Bergheim – Marckolsheim - Sasbach am Kaiserstuhl – Texaspass (385) - Vogtsburg
im Kaiserstuhl – Burkheim - Breisach am Rhein - Neuf-Brisach
Czas brutto: 12:30
Dzień 2/18
Po tranzycie przez Niemcy z przerwą na sentymentalne odwiedzinami w Kirchberg an der Jagst zostaliśmy na dwie noce w Neuf-Brisach - głównie celem przeczekania opadów w Alpach. W Alzacji jednak też jest gdzie jeździć a tym bardziej co zwiedzać.
Już samo Neuf-Brisach to zachowana twierdza Ludwika XIV a dalej było tylko ciekawiej. Majestatyczne Colmar, niemal absurdalnie kolorowe miasteczka rozjaśniające ten pochmurny dzień: Turckheim, Kaysersberg, Riquewihr, Ribeauville. Przemieszane z średniowiecznymi wioskami, warowniami, winnicami i Wogezami.
Sama Alzacja to oczywiście kulturowo ziemia pogranicza z bardzo odczuwalnym piętnem wieków rywalizacji francusko – niemieckiej. Przed przekroczeniem Renu nie brak bunkrów i czołgów wśród pól. W Marckolsheim jest ogólnodostępne muzeum Linii Maginota. Nad Sigolsheim łopoczą flagi: amerykańska (monument Colmar Pocket)i francuska (Necropole Nationale) nad wydzielonymi kwaterami nagrobków dla dzielnych francuzów każdego wyznania (walczące tu oddziały pochodziły z Afryki Północnej).
Wszystko razem nagromadzone na obszarze 75 kilometrów jazdy spowodowało że niewątpliwie też ładny teren Kaiserstuhl i jego osady po niemieckiej stronie Renu już nie robiły wrażenia. Zapamiętać dała się za to przełączka Texaspass – przy czekających nas alpejskich gigantach niby śmieszne – 375 m n.p.m – ale wpadające w pamięć dzięki 16% nachylenia.
Jeszcze zachód słońca nad Renem i mogliśmy się szykować do kontunuowania kolejnego dnia tranzytu w Alpy. Miało być rowerowanie po Genewie albo Annecy ale schodzący z Alp monsun uniemożliwiał okresami nawet jazdę autem a co dopiero rowerem.
Dojechaliśmy zatem w francuskie Alpy – według prognoz akurat na trzy dniowe okienko pogodowe które w rzeczywistości okazało się dwu tygodniową falą upałów. Rekordową w historii Francji.
Foto:

Colmar © turdus23

Turckheim © turdus23

Kaysersberg © turdus23

Kaysersberg, Eglise Sainte-Croix © turdus23

Kaysersberg z winnic © turdus23

Necropole Nationale de Sigolsheim © turdus23

Riquewihr © turdus23

Hunawihr, Dolina Renu i Schwarzwald © turdus23

Zamki nad Ribeauville © turdus23

Ribeauville © turdus23

Kaiserstuhl, widok z Texaspass na Totenkopf © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30952906
Czas brutto: 12:30
Dzień 2/18
Po tranzycie przez Niemcy z przerwą na sentymentalne odwiedzinami w Kirchberg an der Jagst zostaliśmy na dwie noce w Neuf-Brisach - głównie celem przeczekania opadów w Alpach. W Alzacji jednak też jest gdzie jeździć a tym bardziej co zwiedzać.
Już samo Neuf-Brisach to zachowana twierdza Ludwika XIV a dalej było tylko ciekawiej. Majestatyczne Colmar, niemal absurdalnie kolorowe miasteczka rozjaśniające ten pochmurny dzień: Turckheim, Kaysersberg, Riquewihr, Ribeauville. Przemieszane z średniowiecznymi wioskami, warowniami, winnicami i Wogezami.
Sama Alzacja to oczywiście kulturowo ziemia pogranicza z bardzo odczuwalnym piętnem wieków rywalizacji francusko – niemieckiej. Przed przekroczeniem Renu nie brak bunkrów i czołgów wśród pól. W Marckolsheim jest ogólnodostępne muzeum Linii Maginota. Nad Sigolsheim łopoczą flagi: amerykańska (monument Colmar Pocket)i francuska (Necropole Nationale) nad wydzielonymi kwaterami nagrobków dla dzielnych francuzów każdego wyznania (walczące tu oddziały pochodziły z Afryki Północnej).
Wszystko razem nagromadzone na obszarze 75 kilometrów jazdy spowodowało że niewątpliwie też ładny teren Kaiserstuhl i jego osady po niemieckiej stronie Renu już nie robiły wrażenia. Zapamiętać dała się za to przełączka Texaspass – przy czekających nas alpejskich gigantach niby śmieszne – 375 m n.p.m – ale wpadające w pamięć dzięki 16% nachylenia.
Jeszcze zachód słońca nad Renem i mogliśmy się szykować do kontunuowania kolejnego dnia tranzytu w Alpy. Miało być rowerowanie po Genewie albo Annecy ale schodzący z Alp monsun uniemożliwiał okresami nawet jazdę autem a co dopiero rowerem.
Dojechaliśmy zatem w francuskie Alpy – według prognoz akurat na trzy dniowe okienko pogodowe które w rzeczywistości okazało się dwu tygodniową falą upałów. Rekordową w historii Francji.
Foto:

Colmar © turdus23

Turckheim © turdus23

Kaysersberg © turdus23

Kaysersberg, Eglise Sainte-Croix © turdus23

Kaysersberg z winnic © turdus23

Necropole Nationale de Sigolsheim © turdus23

Riquewihr © turdus23

Hunawihr, Dolina Renu i Schwarzwald © turdus23

Zamki nad Ribeauville © turdus23

Ribeauville © turdus23

Kaiserstuhl, widok z Texaspass na Totenkopf © turdus23
Więcej fotek:
https://photos.app.goo.gl/FVkGcjfqvvGKoae46
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30952906
Smrk - Lysa hora
Sobota, 15 czerwca 2019 Kategoria W towarzystwie, Wycieczka jednodniowa
Km: | 127.87 | Km teren: | 6.50 | Czas: | 08:35 | km/h: | 14.90 |
Pr. maks.: | 64.20 | Temperatura: | 30.0°C | HRmax: | HRavg | ||
3350: | 3350kcal | Podjazdy: | 2386m | Sprzęt: Koga Miyata | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa: Kato – auto – Frydland nad Ostravici – Ostravice – stokówka
Smrka (Polana) – Celadna kaple Cyrilka – Podolanky Srdce Beskid – Stare Hamry -
Bily Kriz (Sulov) - Stare Hamry – Jamnik – Sance – Nove Dvory – Lysa hora – Papezov
– Krasna - Prazmo – Janovice – Przno - Frydland
nad Ostravici – auto - Kato
Czas brutto: 16:40
Ostatni przed alpejski trening. Spóźniony dojazd spowodował (błędną) decyzję o zmianie pierwszej części trasy z Pystevny – Velke Karlovice – Stare Hamry na Smrk – Bily Kriz – Stare Hamry. Miało być trochę szybciej, więcej lasów (lek na upał) i z pewnym źródełkiem u Cyrilki. Prawdą okazało się tylko to ostanie. Otóż wyjazd z Ostavicy miał objazd przez remont mostu co spowodowało trochę gubienia się na stromych zboczach a stokówka po południowych zboczach Smrka to fajny asfaltowy podjazd (stałe 7 – 15%) ale nie nadaje się na zjazd do Celadnej. 98% zjazdu to szuter a dodatkowo teraz w remoncie są wszystkie przepływy strumieni. W teorii droga zamknięta całkiem ale pojechaliśmy. Głupota bo na największym strumieniu mostu nie ma całkiem. Pół godziny zajęło obchodzenie przez las. Do tego przedziurawiłem sobie oponę i do Celadnej zjeżdżałem z postojami na dopompowanie - wizja zimnej wody przy kaplicy ciągnęła w dół. Sumując zjazd 7km zajął prawie 2,5 godziny.
Dalej już kolejne hopki z osiągniętym celem planowego ataku na Łysą o 18:00 tak by wjechać w niższej temperaturze niż 30 za dnia, co się udało. W Masarykowym Udoli 26 a na szczycie przyjemne 20 stopni. Podjazd jak nigdy ponieważ uzupełniono zdegenerowane fragmenty asfaltu i całość jest teraz gotowa nawet na spokojny zjazd.
Powrót do Frydlantu na czas czyli o zmroku.
Foto:

Lysa hora z Smrka © turdus23

Stoki Smrka © turdus23

Stoki Smrka © turdus23

Zbiornik Sance © turdus23

Pomnikowa Jodła w Masarykovym Udoli © turdus23

Podjazd na Lysą © turdus23

Szczyt Łysej © turdus23

Papezov © turdus23
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30289379


Czas brutto: 16:40
Ostatni przed alpejski trening. Spóźniony dojazd spowodował (błędną) decyzję o zmianie pierwszej części trasy z Pystevny – Velke Karlovice – Stare Hamry na Smrk – Bily Kriz – Stare Hamry. Miało być trochę szybciej, więcej lasów (lek na upał) i z pewnym źródełkiem u Cyrilki. Prawdą okazało się tylko to ostanie. Otóż wyjazd z Ostavicy miał objazd przez remont mostu co spowodowało trochę gubienia się na stromych zboczach a stokówka po południowych zboczach Smrka to fajny asfaltowy podjazd (stałe 7 – 15%) ale nie nadaje się na zjazd do Celadnej. 98% zjazdu to szuter a dodatkowo teraz w remoncie są wszystkie przepływy strumieni. W teorii droga zamknięta całkiem ale pojechaliśmy. Głupota bo na największym strumieniu mostu nie ma całkiem. Pół godziny zajęło obchodzenie przez las. Do tego przedziurawiłem sobie oponę i do Celadnej zjeżdżałem z postojami na dopompowanie - wizja zimnej wody przy kaplicy ciągnęła w dół. Sumując zjazd 7km zajął prawie 2,5 godziny.
Dalej już kolejne hopki z osiągniętym celem planowego ataku na Łysą o 18:00 tak by wjechać w niższej temperaturze niż 30 za dnia, co się udało. W Masarykowym Udoli 26 a na szczycie przyjemne 20 stopni. Podjazd jak nigdy ponieważ uzupełniono zdegenerowane fragmenty asfaltu i całość jest teraz gotowa nawet na spokojny zjazd.
Powrót do Frydlantu na czas czyli o zmroku.
Foto:

Lysa hora z Smrka © turdus23

Stoki Smrka © turdus23

Stoki Smrka © turdus23

Zbiornik Sance © turdus23

Pomnikowa Jodła w Masarykovym Udoli © turdus23

Podjazd na Lysą © turdus23

Szczyt Łysej © turdus23

Papezov © turdus23
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30289379

Żywiecczyzna: Szczyrk - Laliki
Niedziela, 9 czerwca 2019 Kategoria W towarzystwie, Wycieczka wielodniowa, Weekend
Uczestnicy

Km: | 138.70 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 08:36 | km/h: | 16.13 |
Pr. maks.: | 66.33 | Temperatura: | 27.0°C | HRmax: | HRavg | ||
4250: | 4250kcal | Podjazdy: | 2549m | Sprzęt: Koga Miyata | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa: Pietrzykowice Żywieckie – Łodygowice – Buczkowice –
Szczyrk – Orle Gniazdo – Szczyrk – Salmopol – Wisła Malinka – Szarcula –
Kubalonka – Istebna – Pisek – Bahanec – Pisek – Studenicny – Hrcava –
Jaworzynka – Rupienka – Laliki – Milówka – Węgierska Górka – Przybędza – Lipowa
– Pietrzykowice Żywieckie – auto – Kato
Dzień 2/2
Czas brutto: 12:05
Klasyczne nabijanie podjazdów w celach treningowych. Same znane miejsca.
Na Trójstyku robi się mocno turystycznie, jest bar, w budowie chyba restauracja.
Chata Bahanec to teraz Wellness SPA Bahanec.
Już w Czechach dobra widoczność ale w okolicach Radziechowów już zadziwiająco dobra jak na gorący dzień. Dobra widoczności Babiej Góry i panorama doliny Soły.
Foto:

Skrzyczne z Orlego Gniazda © turdus23

Salmopol © turdus23

Granica na Olzie © turdus23

Z Hrcavy na Słowację © turdus23

Jaworzynka © turdus23

Węgierska Górka © turdus23

Grójec i dobrze widoczna Babia w tle z Przybędzy © turdus23

Pasmo Romanki z Radziechowów © turdus23
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/29351215


Dzień 2/2
Czas brutto: 12:05
Klasyczne nabijanie podjazdów w celach treningowych. Same znane miejsca.
Na Trójstyku robi się mocno turystycznie, jest bar, w budowie chyba restauracja.
Chata Bahanec to teraz Wellness SPA Bahanec.
Już w Czechach dobra widoczność ale w okolicach Radziechowów już zadziwiająco dobra jak na gorący dzień. Dobra widoczności Babiej Góry i panorama doliny Soły.
Foto:

Skrzyczne z Orlego Gniazda © turdus23

Salmopol © turdus23

Granica na Olzie © turdus23

Z Hrcavy na Słowację © turdus23

Jaworzynka © turdus23

Węgierska Górka © turdus23

Grójec i dobrze widoczna Babia w tle z Przybędzy © turdus23

Pasmo Romanki z Radziechowów © turdus23
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/29351215

Żywiecczyzna: Koszarawa
Sobota, 8 czerwca 2019 Kategoria W towarzystwie, Wycieczka wielodniowa, Weekend
Uczestnicy

Km: | 77.23 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:44 | km/h: | 16.32 |
Pr. maks.: | 62.54 | Temperatura: | 27.0°C | HRmax: | HRavg | ||
2380: | 2380kcal | Podjazdy: | 1307m | Sprzęt: Koga Miyata | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa: Kato – auto – Żywiec – Rychwałd – Łękawica – Łysina –
Gilowice – Ślemień – Kocoń – Hucisko – Koszarawa – Jeleśnia – Sopotnia Mała –
Przeł. U Poloka – Trzebinia - Żywiec
Dzień 1/2
Czas brutto: 8:40
Przed meczem U-20 w Bielsku zjechane okolice Żywca z podjazdem na Łysinę.
W Żywcu nowa pieszo rowerowa wzdłuż Koszarawy.
Foto:

Łysina © turdus23

Kocoń - Kurów © turdus23

Jeleśnia © turdus23
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30237356


Dzień 1/2
Czas brutto: 8:40
Przed meczem U-20 w Bielsku zjechane okolice Żywca z podjazdem na Łysinę.
W Żywcu nowa pieszo rowerowa wzdłuż Koszarawy.
Foto:

Łysina © turdus23

Kocoń - Kurów © turdus23

Jeleśnia © turdus23
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30237356

Okolice Żyliny: Strazovske Vrchy
Niedziela, 2 czerwca 2019 Kategoria Weekend, W towarzystwie, Wycieczka wielodniowa
Uczestnicy

Km: | 123.86 | Km teren: | 1.30 | Czas: | 07:26 | km/h: | 16.66 |
Pr. maks.: | 62.05 | Temperatura: | 28.0°C | HRmax: | HRavg | ||
2980: | 2980kcal | Podjazdy: | 1579m | Sprzęt: Koga Miyata | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa: Rajeckie Teplice – auto – Rajec – Fackov – Cicmany –
Strazovce - Valaska Bela – Homolka – Ilava – Belusa – Mojtin – Priedhorie – Briestenne
– Domaniza – Rajec – auto - Kato
Dzień 2/2
Czas brutto: 15:00
Drugi dzień po noclegu na niecodziennym kempingu (z skałami na których odbywają się nocne wejścia) udaliśmy się w pustki Gór Strażowskich. Generalnie jest gdzie jeździć i czym oczy na cieszyć.
Na plus Cicmany w które się ładnie turystycznie rozwinęły się od wizyty sprzed bodaj 15 lat.
Na Povazsku upał skłonił do wyboru drogi przez las, na Mojtin. Droga ładna, z towarzyszącymi skałami ale zjazd z samej wsi na północ to szlak górki (nie wiedzieć czemu oznaczony prawie wszędzie jako droga asfaltowa). Takie wspomnienie dnia poprzedzającego.
Ogółem w końcu dzień w miarę na spokojnie.
Foto:

Camping Slnečné skaly © turdus23

Klak z drogi na Prievidze © turdus23

Čičmany © turdus23

Strazovske Vrchy © turdus23

Strazov © turdus23

Przed Horną Porubą © turdus23

Drugie kamienne wrota do wsi Mojtin © turdus23

Przy jaskini Babiratka © turdus23

Priedhorie, u sv Janka © turdus23

Za wsią Briestenne © turdus23
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30124902


Dzień 2/2
Czas brutto: 15:00
Drugi dzień po noclegu na niecodziennym kempingu (z skałami na których odbywają się nocne wejścia) udaliśmy się w pustki Gór Strażowskich. Generalnie jest gdzie jeździć i czym oczy na cieszyć.
Na plus Cicmany w które się ładnie turystycznie rozwinęły się od wizyty sprzed bodaj 15 lat.
Na Povazsku upał skłonił do wyboru drogi przez las, na Mojtin. Droga ładna, z towarzyszącymi skałami ale zjazd z samej wsi na północ to szlak górki (nie wiedzieć czemu oznaczony prawie wszędzie jako droga asfaltowa). Takie wspomnienie dnia poprzedzającego.
Ogółem w końcu dzień w miarę na spokojnie.
Foto:

Camping Slnečné skaly © turdus23

Klak z drogi na Prievidze © turdus23

Čičmany © turdus23

Strazovske Vrchy © turdus23

Strazov © turdus23

Przed Horną Porubą © turdus23

Drugie kamienne wrota do wsi Mojtin © turdus23

Przy jaskini Babiratka © turdus23

Priedhorie, u sv Janka © turdus23

Za wsią Briestenne © turdus23
Mapa: https://ridewithgps.com/routes/30124902

Okolice Żyliny: Kotlina Turciańska
Sobota, 1 czerwca 2019 Kategoria Wycieczka wielodniowa, Weekend, W towarzystwie
Uczestnicy

Km: | 100.47 | Km teren: | 6.80 | Czas: | 07:16 | km/h: | 13.83 |
Pr. maks.: | 58.64 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | HRavg | ||
3050: | 3050kcal | Podjazdy: | 2086m | Sprzęt: Koga Miyata | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa: Kato – auto – Vrutky – Martinske Hole – Tankova Cesta
– Trebostovo – Valca – Pribovce – Karlova – Blatnica – Necpaly – Sklabina –
Turcianska Stiavnicka – Sucany – Vrutky – auto – Rajecke Teplice
Dzień 1/2
Czas brutto: 14:10
Słowackie drogi są jak pudełko czekoladek – nigdy nie wiadomo co się trafi – parafrazując Forresta Gumpa. Raz dziury, raz szuter a raz równiutko.
Drugi raz wjeżdżałem na Martinske Hole (poprzednio 2011) ale tym razem już tylko do końca asfaltu -a bardziej tego co z niego zostało. Do góry jeszcze na się wjechać trekiem do końca ale w dół to już zabawa po śr. 14 km/h (o zgrozo taka wyszła średnia zjazdu), zero przyjemności taki ser szwajcarski.
Co gorsza szlak rowerowy w górę Kotliny od dołu podjazdu to wpierw mieszanka szuter 90% asfalt 10% a potem tzw. Tankova Cesta i naprawdę jest to droga po poligonie (bodaj szkoleniowym czy testowym) – płyty, bruk lub szuter zalany betonem (dziwna rzecz) – a i otoczenie to nieciekawe nieużytki i ruiny.
Po 50km jazdy (z śr. 11,0) w wsi Trebostovo wpierw mamy ładą wieżę widokową a w końcu pojawia się i wymarzony asfalt. Przelot pod grzbiet Wielkiej Fatry przez ładne nadrzeczne Klastorske Luky.
Jadą pod już drugą stroną Kotliny drogę mamy fajną i urozmaiconą wieżami widokowymi o naprawdę pięknych krajobrazach zakończona deszczem przed zamkiem w Sklabinie i szczawiowym źródłem w Turcianskej Stiavniczce
Czyli dzień z typową - urozmaiconą pod każdym względem - Słowacją.
Foto:

Mała Fatra znad Vrutek © turdus23

Chata Martinske Hole © turdus23

Martin z Tankovej Cesty © turdus23

Droga do Blatnicy © turdus23

Wzdłóż Velkej Fatry © turdus23

Rozhledna Na Brotnici © turdus23

Rozhledna Na Kalniku © turdus23

Koga i Kotlina Turciańska © turdus23
Mapa:
https://ridewithgps.com/routes/30124334


Dzień 1/2
Czas brutto: 14:10
Słowackie drogi są jak pudełko czekoladek – nigdy nie wiadomo co się trafi – parafrazując Forresta Gumpa. Raz dziury, raz szuter a raz równiutko.
Drugi raz wjeżdżałem na Martinske Hole (poprzednio 2011) ale tym razem już tylko do końca asfaltu -a bardziej tego co z niego zostało. Do góry jeszcze na się wjechać trekiem do końca ale w dół to już zabawa po śr. 14 km/h (o zgrozo taka wyszła średnia zjazdu), zero przyjemności taki ser szwajcarski.
Co gorsza szlak rowerowy w górę Kotliny od dołu podjazdu to wpierw mieszanka szuter 90% asfalt 10% a potem tzw. Tankova Cesta i naprawdę jest to droga po poligonie (bodaj szkoleniowym czy testowym) – płyty, bruk lub szuter zalany betonem (dziwna rzecz) – a i otoczenie to nieciekawe nieużytki i ruiny.
Po 50km jazdy (z śr. 11,0) w wsi Trebostovo wpierw mamy ładą wieżę widokową a w końcu pojawia się i wymarzony asfalt. Przelot pod grzbiet Wielkiej Fatry przez ładne nadrzeczne Klastorske Luky.
Jadą pod już drugą stroną Kotliny drogę mamy fajną i urozmaiconą wieżami widokowymi o naprawdę pięknych krajobrazach zakończona deszczem przed zamkiem w Sklabinie i szczawiowym źródłem w Turcianskej Stiavniczce
Czyli dzień z typową - urozmaiconą pod każdym względem - Słowacją.
Foto:

Mała Fatra znad Vrutek © turdus23

Chata Martinske Hole © turdus23

Martin z Tankovej Cesty © turdus23

Droga do Blatnicy © turdus23

Wzdłóż Velkej Fatry © turdus23

Rozhledna Na Brotnici © turdus23

Rozhledna Na Kalniku © turdus23

Koga i Kotlina Turciańska © turdus23
Mapa:
https://ridewithgps.com/routes/30124334
